Tak jeszcze w temacie dwóch psów, ewentualnej ucieczki, etc.
Jak wiadomo, a może i nie, chociaż pisałam o tym otwarcie, Baaj raz nam uciekł. Było to po długim spacerze, paredziesiąt metrów przed wyjściem z lasu. Akurat ćwiczyliśmy, zapinanie i odpinanie smyczy. Celar już szedł zapięty. Nagle hałas, jakieś krzyki i dziwny szum - tuż za nami wyskoczyły sarny. Jedna przeleciała praktycznie nad schylonym psem, druga przed nim. Zawołałam, ale zanim skonczyłam jego imię, psa już nie było. Błogosławiłam, że:
a) to mały las i pies go zna w każdym kierunku
b) był zachipowany i z adresówką
c) Celar był na smyczy
Ale nerwy poszły takie, że ręce mi latały i całe te 10 czy 15 minut nie chodziłam, ale biegałam. Michał kazał mi stać tam, skąd pies poleciał. Sam poszedł w ślad za nim. Celar piszczał i wył i ciągnął w zupełnie jak dla mnie losową stornę. Potem okazało się, że właśnie tam był Baaj. Czy wiedział, czy faktycznie po prostu się stresował - nie wiemy. Na szczęście ludzie nie robili problemu i podpowiadali, gdzie on przebiegł, a przemieszczał się z miejsca na miejsca - był nawet przy samochodzie. Metodycznie biegł po ścieżkach. W końcu zobaczył Michała, to prawie go staranował z radości, ale nikomu obcemu nie dał podejść i się odsuwał.
Od tej pory jesteśmy uważniejsi, kiedy pogoda jest gorsza i las pusty. Jestem przekonana, że gdyby poszły razem - Baaj i Celar - ta w sumie tylko stresująca przygoda mogłaby się skończyć dużo, dużo gorzej, bo widzę kolosalną różnicę w zachowaniu, kiedy wychodzę z nimi pojedynczo w stosunku do spaceru dwoje ludzi + dwa psy i jeden człowiek + dwa psy. Sądzę, że na to trzeba zwrócić szczególną uwagę.
__________________
(...)W kwestie mroczne i ogromne
Słodka świata treść wycieka:
Wszystko wina to człowieka(...)
|