Quote:
Originally Posted by jefta
Gorzej jak ktoś poleci pare razy za koniem na obroży to nie tylko kantar ale nawet ogłowie nie pomoże. I potem właściciel jest nieudacznikiem co nawet prowadzać nie umie albo sadytą co kolec zakupił  . A może wystarczył umiarkowany bodziec mechaniczny jak tylko pojawił się problem?
|
No to jestem sadystką

Choć w sumie w samych krzakach nie wylądowałam, ale bywało czasem blisko jak mnie wzięła z zaskoczenia.
A zanim zdecydowałam się na kantar to próbowałam jak uczono mnie w psim przedszkolu krótkiego szarpnięcia w momencie ciągnięcia- owszem dawało ładny efekt ale tylko gdy szliśmy i nie było niczego ciekawego. Przy pojawieniu się psa, gołębi etc. mogłam szarpać ile chciałam bo Asta i tak robiła swoje. Metoda na drzewo również nie zdała rezultatu- gdy stawałam przestawała szarpać, ale przy ruchu do przodu zdwajała siłę ciągu.
Poza tym wydaje mi się, że to czy pies chodzi na luźnej smyczy zależy nie tylko od nauki i ćwiczeń ale też od samego psa. Bo gdyby wszystkie było tak samo łatwo nauczyć to szkoleniowcy nie stosowali by u swoich prywatnych psów kantarków. No ale mogę się mylić.