Już dawno się tak nie nachodziłem, jak przez ten tydzień w Trusalovej. Jak to powiedział tata Ondreja, teraz "Słowacja nie miała by szans w przypadku wojny z Polską, bo znamy już ikażdy pagórek u nich"
No i oczywiście jak to na "festyn próźności" przystało wieczorami siedzieliśmy przy słowackim piwie i śliwowicy, zajadaliśmy buchty na pare, vyprazany syr i bryndzove haluski, nie wspominajac o owczym serze prosto od bacy, a do tego od czasu do czasu odwiedzaliśmy termalny aqua park grzejąc stare kości