Dziś wieczorem byłem...
Zaraz... wczoraj wieczorem :-) bo już jest prawie pierwsza w nocy
byłem z Demolą nad morzem.
Widziała takie COŚ pierwszy raz w życiu
Duże, rusza się, szumi i chlupie. A jak podejdziesz bliżej to nawet atakuje /falami/
Po zejściu na plażę DeMola stanęła jak wryta i zaczęła warczeć.
Ja stałem i patrzyłem co ona zrobi. Nie wchodziłem dalej. Stanąłem na początku plaży od strony lądu.
DeMola zaczęła latać w prawo i w lewo popiskując i powarkując pod nosem. Musiało to byc straszne "mięso" bo wnerwiona była strasznie.
Ale trzymała ciągle tą samą odległość od linii brzegowej :-)
Postanowiłem podejść do brzegu.
Pobiegła przy mej nodze trzymając się lekko z tyłu, jakieś 0,5m.
Biegła i powarkiwała.
Zatrzymałem się przy samym zejściu do wody.
DeMola nie wyrobiła i zrobiła falom jatkę.
Atak gdy fala sie cofała i spier...nie gdy nowa nadpływała.
Warkot, szczekanie na atak i ujadanie gdy dawała nogę.
Po minucie doszła do wniosku że to jakis głupi przeciwnik i nie ma co mieć cykora.
Wkroczyła dziarskim krokiem w wodę no i oczywiście od razu postanowiła sie napić.
Żebyście widzieli z jakim obrzydzeniem prychała i jak zdegustowana wychodziła z wody.
Widać gówno było za słone
Myślałem że zleje się ze śmiechu.
No ale potem to juz cała plaża była jej i DeMola razem z Pańciem wróciła dopiero po godzinie gdy Pańcio nie wyrabiał już z zimna bo na plazy zawsze gwiździ i miał juz dosyc lodu na brodzie, a ciemno było jak w ...
Gdy weszliśmy po powrocie do domu to co DeMola zrobiła?
Duże SIKU na środku kuchni.
Panciu nie wyrobił i jak na człowieka Trójmiasta przystało zaklął po "stoczniowemu". Najwyraźniej wiedziała co to znaczy bo choć dumnym to raźnym krokiem szybko oddaliła się pod fotel Pancia.
Ot, taki to opisałem jeden wieczór z życia DeMoli dla Was.
Ciekawy jest ten psi świat, tak inaczej go widzimy...
Ściski - Y'n'Co.