Ynk jak Varg była mały to u nas polowania na pańcię/pańcia też wprawiały go w genialny nastrój... A jak się tymi igiełkami zagblębilo w dłoni, nodze, czy czymś tam innym to po prostu cud, miód i orzeszki, żyć nie umierać

Oczywiście z kątu widzenia psa.