Podczas pobytu w Nitrze nocowalismy w hotelu - zarezerwowalismy caly dwupokojowy segment. W jednym spalismy my, a w drugim nasi znajomi, wiec drzwi do przedpokoju byly caly czas otwarte. Camio dostal w zeby suszonego smierdziucha (prawdziwy rarytas - wedzonego "peniska"), aby nie przyszlo mu na mysl, by w ramach zabijania nudy zabrac sie za podgryzanie hotelowych mebli. Lezal wiec sobie w przedpokoju i spokojnie zajmowal sie swoim "skarbem". W pewnej chwili zniknal, aby niedlugo potem pojawic sie ze.... skorzanym butem znajomej. Niby nic. Ale w ich pokoju okazalo sie, ze co prawda jednego buta tam brakuje, ale na jego miejscu lezy "smierdziuch". Po prostu Mlody przyszedl do ich pokoju i zdecydowal, ze skorzane buty smakuja pewnie wysmienicie. Glupio mu bylo tak zabrac cos bez "zaplaty" i zdecydowal, ze znajoma na pewno bedzie zadowolona z wymiany, ktorej dokonal. Bo kto nie lubi obryzac smierdzuchow....