Przeczytałam temat bardzo uważnie /dzięki, Rona/ nieźle się brechtając



:
Boże, dzięki Ci, moje psy nie są patologicznymi destrojerami -są normalne! Patenty super!!! I dlatego czas na zakupy: płyn do prasowania, lakier do włosów, płyn do spryskiwaczy, "Biter" Siedl'a i Dentosept /od niego zacznę/. A z tym znaczeniem terenu może być zabawnie

... Już się widzę: przy akcji jednodniowej potrzebuję wiadro napoju moczopędnego... Nie wiem..., no, nie wiem..., sąsiad z lornetką /oddalony o 300m/ będzie miał jajeczną zabawę

... poza tym, nasze psy uwielbiają uczestniczyć w „zajęciach łazienkowych”. Wszystkich!!! W związku z powyższym już wyobrażam sobie kobietę „znaczącą” teren, a wokół niej psy z zainteresowaniem zaglądające pod spódnicę...

Patent z kijkami i ogrodzaniem –nie u nas –sprawdzone

Ale zauważyłam ciekawą rzecz /o której była już w temacie mowa/: psy „pomagają” głównie przy roślinach, przy których wkopywaniu uczestniczyły... jakaś prawidłowość...
A-ha: zawsze „poprawiają” wkopywanie –niektóre rośliny wkopuję po kilka razy /gdy już je znajdę na terenie

/... jeśli te płyny nie sprawdzą się, pozostanie drut kolczasty pod prądem... i więcej kości na terenie...
A sam temat „wrzucę” do schowka –wkrótce może przydadzą się przy kolejnym brzdącu...