Quote:
Originally Posted by Grin
No i czekamy na relację Magdy, która jutro wybiera się z Astarte do Brennej zakosztować różnych zimowych dyscyplin.  Pozdrawiamy i życzymy udanych prób. 
|
Niedawno wrociliśmy z Brennej i przyznam się bez bicia, że stuchurzyłam i nie wyporzyczyłam biegówek

Bałam się podpiąc siebie do Astarte, szczególnie, że nigdy na czymś takim nie jeździłam.
Za to zasmakowałam w dogtrekingu

Biegać nie mam dalej zamiaru, choć rzeczywiście wtedy sucysko najładniej ciągnie, bo równo i przedemną, ale mnie sił starczyło tylko na parumetrowy bieg. Powiem też szczerze, że nie wiem ile przeszłyśmy, ale chyba sporo bo wycieczka zajęła nam coś około trzech godzinek. I pomału rozumię co ludzie widzą w górach.... Żałuję tylko, że nie zabrałam ze sobą aparatu ;(
Wiem juz też, że Astarte potrafi się bardzo panicznie bać- szokiem był dla niej orczyk i masa narciarzy... W życiu nie widziałam jej tak przerażonej. Ale na szczęście jak jednym z tych "potworów" na nartach okazał się Witek, kolejnym jej ukochany "dziadzio" a trzecim mój brat to przestała sie bać, ale czujna była nadal
No ale po koleji, mały fotograficzny skrót
Najlepiej Astarte ciągnie z górki :/ A pod to już nie bardzo....
A na sam koniec imprezki były sanki
U chyba Astusi smutno było wracać do domu... Mnie zresztą też, choć mrozik dawał czadu.