Co do tej metody na obrożę elektryczną - szkoda, że trener nie wspomniał, że część psów ma po niej kłopoty z jedzeniem w ogóle.
Metody pozytywne nie oznaczają bezstresowego wychowania - Zula to świetnie wytłumaczyła. Słowo pozytywne w tym przypadku wiąże się z dodawaniem czegoś do środowiska. Zwykle smakołyka, ale szarpnięcie smyczą to też dodanie, a zabawa z innym psem, jeśli Twój nie wraca, to z tego, co zrozumiałam - zabranie. Taka kara jest wymieniana w jednej z klikerowych książek i na Baaja zadziałałaby jak płachta na byka, ale nie jest karą fizyczną.
Co do agresji. Ja mam Baaja, mi jest prościej. No i mam Celara, który może nie na wszytko pomógł, ale pewne rzeczy ustawił szybciej i dokładniej niż jakiekolwiek szkolenie. Celar nie podważa pozycji Baaja, ale nie daje też jej nadużywać. Karci bardzo konkretnie, z konieczną zaciętością, a jednocześnie wyczuciem. Na spotkania wilczakowe wolę go jednak nie zabierać, jeśli nie wiem dokładnie, czego się spodziewać. Nie wyobrażam sobie, co mógłby - choć oczywiście nie musi! - zrobić "obcy" wilczak w momencie, w którym Celar wytarmosiłby go za kryzę za zbyt mocną zabawę czy wykorzystanie władzy. A w takim przypadku Baaja nikt by już nie opanował. Stado jest stado i nawet, jeśli się pomyli, należy go bronić za wszelką cenę. To tak w kwestii posiadania więcej niż jednego psa, które się mocno zgrają. Wiem jednak, że szkolenie klikerowe pomaga wyciszać psa, ćwiczy go w skupianiu się i wiem, że są rozpiski na treningi z klikerem na agresję smyczową i ignorowanie psów.
__________________
(...)W kwestie mroczne i ogromne
Słodka świata treść wycieka:
Wszystko wina to człowieka(...)
|