Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Margo:
-Zarzucasz mnie litanią chorób genetycznych –fajnie. Mówisz o tych, które są mi znane.
-Kwestia przytyków: widzę, że /w odróżnieniu ode mnie/ jesteś czytelnikiem „Super Expressu”... ja takiej makulatury nawet nie przeglądam i dlatego nie wiem, co w niej piszą /żal czasu na tanie sensacje, które Ty chętnie uprawiasz karmiąc czytelników WD tematami z innego forum... weny brak?/
-Nie masz bladego pojęcia, jaka jest moja wiedza w kwestii genetyki, znajomości ras i ich zdrowia.
-Mówisz:
„Jesli chodzi o dostepnosc danych - nie jest taka zla o ile ktos sie tym INTERESUJE. Nikt nikomu nie poda tych informacji na zlotej tacy... Ale jak sie chce hodowac to trzeba sie troche potrudzic...” /pisownia oryginalna/
Tak, to prawda z tym trudzeniem się. Weź pod uwagę jednak kilka czynników ludzkich.
Który z hodowców wilczaków przedstawia kupującemu /oprócz standardowych wyników badania kości –to jest dla mnie tak podstawowym świstkiem, jak rodowód -żadne wow/ współczynnik Wright’a czy utraty pokrewieństwa, opowie o dwarfism-ie, o konieczności robienia badań np. na serce czy oczy /które ktoś tu reklamuje/? Ilu ludzi chętnych kupić wilczaka będzie ślęczało nad analizą przodków szczeniaka /aby stać się domorosłym genetykiem/? Ludziom chcącym mieć psa często nie chce się zagłębiać w problemy, choćby dlatego, że sami odsuwamy od siebie myśl o możliwości zapadania na ciężkie choroby /a samo pójście na badanie odwlekamy.../.
Czy handlując swój „towar” przedstawiasz im zaświadczenie o pochodzeniu szczeniaków /to badanie jest w Polsce robione, czyż nie?/ ? U szanujących się hodowców to standard...
Czy dbając o sukę robisz jej badanie czystości pochwy? U szanujących się hodowców to standard...
-Podrzuciłaś kwestię ogłoszeń w internecie...
Cwany wilk czy nie cwany –nie ma dla mnie znaczenia- po takiej konstrukcji słownej widzę tylko próbę złapania na haczyk klienta. Reklama, mówisz... dzisiejsza reklama /uogólniając/ w każdej formie /wszystkie media/ jest spaczona, mniej lub bardziej kłamie i przekracza granice dobrego smaku... Komercha /w najgorszym tego słowa znaczeniu/.
-Chcesz, abym podawała nazwiska, adresy, kontakty... nic z tego. A wiesz dlaczego?
Powód jest banalnie prosty: ja otrzymując mail-e od różnych ludzi słyszę ich lub ich znajomych doświadczenia, ale: 1/.nie jestem upoważniona do podawania ich personaliów, 2/. nie przekazuję tych wiadomości w formie ploty, tylko pytam publicznie, czy dane sytuacje zdarzają się –zwykle nie wierzę na słowo i sprawdzam swoje informacje. Odkąd obserwuję forum, to właśnie Ty opowiadasz, jak to „jedna pani drugiej pani”. Nie wiem, jakie masz prywatne relacje z innymi hodowcami, wiem tylko, że na pewno ich na swoim forum nie szanujesz. I nie szanujesz ludzi, którzy mają odmienne zdanie od Twojego. Ja zadaję pytanie /bo chcę jednak wierzyć w guru czy autorytet/, a Ty mówisz: kto to powiedział? kto to powiedział? Ciągle: oni, oni, oni... Stare powiedzenie mówi: >ryba psuje się od głowy<, a ja chcę sprawdzić, czy >głowa< jest zdrowa... Poprosiłam o kilka informacji dotyczących Twoich działań /zdrowotnych/ w hodowli. Odpowiedzi brak, tylko woda mętnieje od pączkujących tematów z mieszającymi się wątkami.
Ja pierwsza zadałam pytania, więc mi pierwszej należą się odpowiedzi. Taka jest reguła. Chyba, że władając WD, Ty ustalasz reguły... i nie odpowiadasz.
A to akurat będzie woda na mój „młyn” –bo to Rona podsumowała jedno z moich pytań dot. hodowców: „ja jestem realistką”. Ona podsumowała też Ciebie...
Dalsza rozmowa jest o tyle czcza... wiadomo /na podstawie choćby obserwacji innych ras/, że z rasą za kilka lat będzie źle /teraz jeszcze tego nie widać –brak instrumentów do wykrywania pewnych kwestii problematycznych/ i teraz określoną polityką hodowlaną do tego się prowadzi. Ty natomiast mówisz, że z rasą jest OK.
Jeśli tak, to skąd np. rosnąca ilość karłów /też u super zapowiadających się, zdrowych suk/. Skąd tyle śmierci noworodków. Skąd tyle nawoływania do badania serca, oczu. Przecież jakiś czas temu nie było problemów w takiej ilości. A może nie było metod sprawdzania, czy są.... Sytuacja jest analogiczna w tej chwili w spojrzeniu na bliską przyszłość. To, że teraz nie widzimy pewnych chorób genetycznych /bo brak „narzędzi pomiarowych”/ nie znaczy, że ich nie ma. Za jakiś czas narzędzie będzie i okaże się, że duża część populacji ma dany problem. To dotyczy wielu ras /*/.
Udawanie, że jest OK, bo nie widać, jest po prostu nie profesjonalne. Ale naturalne w przypadku hodowcy, który boi się, że mu „towar z półek nie zejdzie”, jeśli powie o wadach możliwych acz nie widocznych...
To tyle... ja rozmowę uważam za zakończoną. Niczego się konkretnie nie dowiem, oprócz odbijania piłeczki i przywalania mi ze strony >dworu<.
.............................
„potworek” –nie miałam na myśli odstępstwa od wzorca
.............................
/*/ -a propos molosów... Np. mastiffy są rasą bardzo starą a wilczaki nową /aby kogokolwiek nie urazić powiem: wyszliśmy z fazy hybryda w psa rasowego/. W przypadku starych psów bojowych mieliśmy czas, aby przez lata pracować nad rasą, też pewne choroby zaskakiwały, bo nie robiono badań. Dopiero po jakimś czasie /przy rozwoju medycyny, matematyki zresztą też/ nauczyliśmy się naprawiać to, co się nie udało w hodowlance. Ale i tak skutek jest taki, że jest jak jest. W przypadku wilczaka jesteśmy dopiero na etapie szukania metod badania pewnych przypadków, które powstają na naszych oczach. Tylko dlatego, że czegoś nie widzisz, Huan, uważasz, że tego nie ma? Jest bardziej, niż Ci się wydaje. Za kilka lat, gdy wreszcie będą i metody badań i rzetelność hodowców, zostanie powiedziane: tyle i tyle populacji ma taką mutację genów, tyle i tyle ma dane schorzenie genetyczne, które urosło do poważnych rozmiarów, bo przez lata nie diagnozowano a opierano się na „super nosach” hodowców. Hodowca już dawno będzie gryzł piach, gdy następne pokolenia posiadaczy wilczaków będzie na nich „psy wieszać”, bo przecież mówili, że jest OK. My jesteśmy z wilczakami na początku drogi, molosy są na końcu...
.............................
Trunksia&Witgor- sorry, nazwiska czy nick-i nie padną, bo to mogłoby skrócić listę też Twoich wilczakowych znajomych
.............................
koniec elaboratu
/ciekawe, czy jeśli mi się za niego dostanie, to i Tobie za całe stronice.../
.............................
Margo -dalsza dyskusja nie ma sensu /to nie złożenie przeze mnie broni/, bo nie chce mi się już latać za Tobą po kolejnych nowych tematach, a i tak się nie dogadamy...
|