View Single Post
Old 29-03-2010, 09:14   #16
Fori
Junior Member
 
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
Default

Powtórzę jeszcze raz, poza wyżej opisanymi przykładami nic w życiu psa, jego otoczeniu, moim otoczeniu, zachowaniu, trybie życia się nie zmieniło.
Jeżeli atak psa następuje w momencie, gdy pies dostał michę i jest w trakcie jedzenia, a ja chodzę po mieszkaniu to faktycznie popełniłam błąd, nie siedząc bez ruchu i nie czekając aż zje ale „popełniałam” ten błąd przez 3,5roku codziennie...
Jeżeli kolejne ataki następują w momencie gdy chcę aby pies wykonał komendę „siad lub waruj” to również mój błąd, bo coś od niego chciałam…
Pies atakował tylko mnie, pomimo że posturą nie przypominam Herkulesa, to jestem najsilniejszą osobowością w domu, i to ja z nim spędzam całe dnie, daję jeść i szkolę. A to oznacza, że pies chciał zmienić hierarchię, chciał być alfą.

Jeżeli problem agresji, dominacji psa sprowadzacie do truizmu „kto funkcjonuje na forum i na naszych spotkaniach ten jest dobrym właścicielem a kto nie - ten popełnia błędy” to przepraszam, że zabrałam głos. Ale uważam, że uczestnictwo w wirtualnym świecie nie przekłada się na jakość życia psa. Czytając można się czegoś nauczyć ale już od dawna nie ma czego czytać, a każdy temat jest kolejnym przyczynkiem do awantury lub strasznym spłycaniem problemu, albo zamykaniem tematu przez jedną osobę autorytatywnie krzyczącą „nie, to nieprawda”. Ale problem istnieje, czego dowodem jest wypowiedź Rony i Margo, o psach które atakowały swoich właścicieli lub domowników.

Margo pytanie specjalnie do Ciebie: czy szczenięta z jednego miotu (Imin i Imbus, rodzeństwo po tych samych rodzicach, czy inne rodzeństwo Amber i Anubis,) jest wynikiem poliembrionii? Bo z mojej i nie tylko mojej wiedzy wynika, że każde szczenię jest inne bo dochodzi do swobodnej segregacji genów (crossing-over), losowego łączenia się gamet, losowego rozchodzenia się chromosomów. Fenotyp ujawnia się i zmienia na tyle na ile pozwoli mu genotyp, ale przecież o tym wszystkim wiesz. Więc nie upraszczaj, że tylko środowisko (szkolenia, socjalizacja, spotkania) wpływają na charakter psa – bo są jeszcze geny!

Nie lubię spotkań i mam takie prawo, ale nie trzymam psa w kojcu ani nie mieszkam na bezludnej wyspie.
Aby uniknąć kolejnych pytań opiszę temat socjalizacji:
My spędzamy razem na zewnątrz, w lesie, na łąkach, idąc przez osiedla, deptaki, obok placów zabaw i szkoły a także obok sklepów w tygodniu codziennie 3 do 5godzin na spacerach, ćwiczeniach, zabawie, itp., W soboty i niedziele po 4 godziny w zimie, po 8-10 godzin latem (i tak było zawsze, sukcesywnie zwiększając ten czas w miarę wzrostu psa). Mój pies jest socjalizowany codziennie na spacerach ale najważniejsze on pracuje ze mną w sklepie!!! Klientami są dzieci, młodzież, ludzie dorośli i starsi, hałaśliwi i spokojni, trzeźwi i pijani, często ze swoimi zwierzętami wszelkich ras psami, kotami i królikami. Ludzie nastawieni przyjaźnie i wrogo. Pies ma przekrój różnych ludzi a co za tym idzie różnych sytuacji. Co któryś weekend spędzamy w Krakowie, spacery w Lasku Wolskim, po Bulwarach Wiślanych, na Skałkach Twardowskiego – to spora ilość rowerów, wózków, spacerowiczów z psami, rolkarzy, wrotkarzy, dzieci grających w piłkę, itp. – czy to mało?
Jak widać problem: za mało zajęć, brak socjalizacji, brak bodźców nas nie dotyczy. Podobnie jak nie dotyczy nas problem zostawania psa w domu, gdy ja idę do pracy. My spędzamy ze sobą 24godziny na dobę, przez 365dni w roku, dni robocze, święta i urlopy (o czym wiecie). A to że nie spotykam się z innymi wilczakami nie jest i nie może być wyznacznikiem tego czy się sprawdzam jako właściciel albo stwierdzenia, że jako właściciel jestem do d…y.

Gaga, Gdybym potrzebowała „wsparcia aby było mi raźniej” (masz mnie za takiego szczyla czy w taki sposób prowokujesz???) to tytuł brzmiałby „Mam pytanko…” a we wpisie niewinny zawoalowany tekst „na PD piszą, że DOROSŁY SAMIEC to zupełnie inny i nieprzewidywalny pies. Czy mógłby to ktoś wyjaśnić? Czy to znaczy, że pies może się zmienić, że może się zmienić jego charakter? psychika?”
Ten obłudny ton, jakim pisze się o problemach z psem, zaczyna być zrozumiałym w momencie gdy zderzasz się ze ścianą czyli swoim a jednocześnie obcym ci psem.

Dajesz sobie prawo, do opisania KIEDYŚ swoich problemów z niszczeniem wszystkich rzeczy w nowym domu przez psa. Dlaczego tego prawa nie dajesz mnie? W sytuacji gdy my nadal jeszcze jesteśmy na gorąco, pod presją, w stresie, i gdy sytuacja dotyczy mojego zdrowia lub życia.… Ja po prostu i po ludzku „padam na twarz” do normalnego rytmu doszło maksymalne żyłowanie psa komendami, egzekwowania każdej komendy. Próbowałaś tego kiedyś? 16godzin na dobę musztrować psa, być ciągle skoncentrowaną na nim, na niuansikach w zachowaniu, jednocześnie nie głaszcząc, nie przytulając, nie będąc przyjacielem dla swojego psa? Ja jestem zmęczona, fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Nie stać mnie teraz na dzielenie włosa na czworo i szukanie gdzie i co spieprzyłam.

Mało mnie interesuje że na privach, gg i mailach wrze, że wszyscy albo większość uważa, że szkoda było wilczaka dla mnie, bo go zmarnowałam, że jestem słaba psychicznie, że nie dość że sobie nie poradziłam to jeszcze o tym mówię, itd. itp.
Różnica między mną a Wami to moja dojrzałość, odpowiedzialność za psa i za innych ludzi, to odporność psychiczna na potencjalną krytykę, to w końcu umiejętność powiedzenia otwartym tekstem - poległam, nie poradziłam sobie, popełniłam błędy, pies atakował. To nie jest pies na kolanka i nie jest to pies dla wszystkich. Im szybciej to do Was (sprzedających/kupujących) dotrze tym mniej będzie rozczarowań i tragedii psów. Jak widać Was na taką ocenę jeszcze nie stać.

Jako laik, osoba która sobie nie poradziła
- od Ciebie Gaga – doświadczonego właściciela, który umiał wyeliminować lub nie dopuścić do agresji/dominacji, nie popełnił błędów wychowawczych
- od Ciebie Margo – doświadczonego hodowcy, znawcy rasy, znawcy charakterów i psychiki, w końcu od osoby, która nie jednego psa widziała i miała okazję wyszkolić
oczekuję następujących informacji:
Często lekceważonymi objawami dominacji są:
1.
2.
….
99.

Objawami agresji są:
1.
2…

I również w punktach od najważniejszych do najsłabszych czynników -wymieńcie je.

Jeśli Was na to stać, to zróbcie to dla DOBRA RASY, dla mnie jako laika, ale także dla innych obecnych i przyszłych właścicieli tych pięknych i wspaniałych psów. A ja w wolnej chwili przeanalizuję listę i napiszę Wam wszystkim za jakiś czas co ja konkretnie zignorowałam. Czy tak będzie uczciwie?
Niech to wreszcie dla wielu będzie świadome, odpowiedzialne, bardziej przewidywalne życie z wilczakiem.
I na koniec najważniejsze zdanie, pomimo tego co przeszłam z moim burkiem, cieszę się że go mam. Wywrócił moje życie do góry nogami ale było i nadal warto walczyć o naszą bezpieczną i spokojną przyszłość, szkoda tylko że koszt jest taki wysoki. Tego tematu nie podjęłam po to żeby dokopać Margo, zniszczyć wizerunek rasy, zaszkodzić komukolwiek, piszę o tym aby podjąć rozmowę w temacie „mamy inteligentne psy, które nasze błędy szybko wykorzystują przeciwko nam”. Dopóki chodzi o pierdoły możemy się bawić, ale gdy do głosu dochodzi agresja nie ma już żartów.

Życzę Wszystkim spokojnych, zdrowych i rodzinnych Świąt
Anka
Fori jest offline   Reply With Quote