Quote:
Originally Posted by Grin
jeśli pozwoli się im powąchać na luźnej smyczy/lince, powinno być ok. Niestety niekoniecznie; była chwila wąchania, a następnie ni stąd ni zowąd kotłowanina, oczywiście zaraz zakończona przeze mnie.
|
Czasem jest tak, że jeśli cżłowiek stoi dalej (sporo dalej), to psy się rozchodzą, bliska obecność działa trochę jak iskra. Ale tu niespecjalnie mamy wybór, więc na plaster nam ta wiedza
Quote:
Fakt, że jak pisała wcześniej Gaga- to takie cóś, w czym jest dużo hałasu, ale zero obrażeń na szczęście.
|
Jak wspomniałam, parę razy mamy na koncie. I zdziwiło mnie jedno-dowolnie łysy pies wychodzi bez draśnięcia z takiej potyczki. Cheitan ustawia go sobie tak, żeby zębami przytrzymać za łopatki, stoi tak i trzyma. Trwa to wszystko parę sekund, zwykle w tym momencie zatrzymania jest koniec awantury. Delikwent odchodzi ratując resztki dumy

Przyznam, że przezywam znacznie mniejszy zawał serca w takich sytuacjach, odkąd wiem co robi mój pies. Bardzo długo udawało nam się przeżyć bez żadnej takiej sytuacji, ale sielanka nie trwa wiecznie

Bo co z tego, że ja pilnuję, jak inny właściciel nie?