Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor
Astarte sama sobie tworzy takie "świeżutkie" mięcho. Po prostu zakopuje mięsko funkiel-nówka w ogródku teściów i po jakimś czasie odgrzebuje już takie pachnące fiołkami 
|
Z braku ogrodu Lorce zdarzyło się już kilka razy zakopać mniejsze kości w donicy...

Za to na wakacjach potrafiła suszone ucho zakopywać i odkopywać przez tydzień tuż koło domku, brrr...
Nie wiem, czy suszone żwacze (pomimo ich upojnego zapachu

) i tak nie są bardziej miłosiernym rozwiązaniem problemu niż podanie mięska po przejściach...

Kiedy sucz była mała, trzymaliśmy śmierdziuchy w szczelnie zamkniętym słoiczku i wydzielali po 1-2 jako nagrody pocieszenia, kiedy wychodziliśmy z domu. Do naszego przyjścia zapach się ulatniał, a pomogły dość szybko.