No mam nadzieje...
Jeśli chodzi o to kokietowanie, to Varg był nieco zaskoczony, że taka panna się nim zainteresowała, i zmieszany, bo to jeszcze taki mały, wstydliwy piesek...

(w tej chwili Varg leży tu obok, przy komputerze, i zabija mnie wzrozkiem, bo tak na prawdę, to Jollka bardzo mu się spodobała

). Na pamiętkę udało się zrobić zdjęcie (w sumie tylko jedno wyszło) z tego, jak psy się bawiły, zresztą i tak mało na nim widać. Wrzuciłabym je tu, ale jest na drugim komputerze, do któego nie mam teraz dostępu.
A tak poza tym, to kurcze szkoda, że nie było jednak sę z Argentyny...ojjj, ciekawa byłam jego "wyroku"

, mimo że nie mam w wystawiania psow jakiegoś zbyt dużego dośwaidczenia.
Jednym słowiem, w Łodzi bylo bardzo sympatycznie

czekam z niecierpliwoscia na jakąś następną wystawę.
Pozdrawiam :-)