Byłabym zapomniała o zjedzonym plastiku, wyłamanych kółkach, pękniętym progu i połamanych drzwiczkach,a przy tym rozwalonej muszli, porysowanej ściany i wywróconych szafkach, których zawartość będzie porozbijana, powylewana, rozsypana etc.,gdy to wszystko z trzeskiem upadałoby na ścianę.. A jeśli w zasięgu jest umywalka to.. połamany kran, przewalone kosmetyki, wywalone ręczniki i kto wie co jeszcze....No i powódź... więc straty będą dotyczyły także korytarza, salonu...........i strat w domu sąsiada piętro nizej, co będzie nas kosztować zerwanie delikatnych stosunków nawiązywanych przez lata przez setki kaw, pożyczanych jajek, podlewania kwiatków i karmienia kota...
Tak więc przez mały błąd strategiczny możemy wejśćdo łazienki i zastać tony szkła, zmasakrowanego plastiku,gruzu ze ścian, fragmentów obluzowanych kafelków porzy wyjedzonej fudze, metalu i wszelkich tworzyw, ręczników, utaplane w morzach środków piorących, czyszczących, perfum, kosmetyków, mydlin, ubrań z wywróconej pralki (Bogu dzięki, zę nie było spięcia

) więc i podłoga będzie nadawać się do wymiany...
WIęc... może jednak ta żeliwna wanna.. choć i na niąznajdę sposób, by przedstawić apokaliptyczną wizję