Istnieją dwa rodzaje 'nieśmiałości':
1. strachliwość genetyczna, kiedy większość psów po jakiejś konkretnej "nieśmiałej" suce (lub psie) wykazuje tę cechę. Czasem bywa tak, że u suki, która sama nie jest strachliwa i zazwyczaj rodzi "śmiałe" szczeniaczki - nagle pojawia się miot, albo kilka piesków w miocie, które wymagają więcej pracy, aby z czasem stały się "śmiałe".
Czasem konkretne połączenie genów niestrachliwego ojca i śmiałej matki może "uaktywnić" gen "strachliwości" odziedziczony po wilkach.
Mendlowanie cech, to bardzo skomplikowana sprawa, o czym wie choćby każdy, kto ma dziecko podobne do ciotecznej prababci.

Nie znaczy to, że taki pies jest skazany na czołganie się ze strachu przez całe życie, tylko, że jego właściciele muszą więcej pracy poświęcić na socjalizację niż średnia wymagana dla rasy.
2. strachliwość nabyta, kiedy:
a. hodowca nie poświęca szczeniakom dostatecznie dużo czasu kiedy są malutkie, nie oswaja ich z ludźmi i innymi zwierzętami. Tak się np. dzieje, gdy szczeniaczki wychowują się w kojcach. Jeden z psów który trafił w okolice K-wa przebywał ze swoją matką w kojcu do 7 mies. i nie wiedział prawie w ogóle świata. Kiedy właściciel go wiózł do domu pies wpadał w panikę na widok swojego odbicia w szybie, klamki, światełek w aucie, itd. Potem, po wielu miesiącach pracy udało się to trochę odkręcić, ale to i tak cud.
b. właściciel albo wcale, albo niedostatecznie socjalizuje szczeniaka. Wtedy nawet z fajnego kontaktowego maluszka możne wyrosnąć wystraszone biedactwo, a bywa, że i agresywna bestia (bo czasem pies tak się boi, że ze strachu atakuje

) Znam psa, który jako szczeniaczek był może nie jakoś specjalnie przebojowy, ale normalny i ciekawski - podchodził do ludzi, bawił się z psami. W tej chwili zachowuje się tak, jak to opisałaś. Może to zresztą właśnie jego spotkałaś... To wynik braku wystarczającej ilości socjalizacji i szkolenia. Czasem dzieje się tak z powodu problemów osobistych/ losowych właścicieli, czasem z braku czasu albo wyobraźni, może trochę z kunktatorstwa, słomianego zapału... albo ze wszystkiego po trosze.
Myślę, że dla Ciebie to była znakomita lekcja poglądowa. Kiedy zdecydujesz się na wilczaka będziesz teraz świetnie rozumiała jak bardzo trzeba się starać się wybrać dobrą
domową hodowlę, właściwych rodziców i ile energii trzeba włożyć w socjalizację szczeniaka. Że to, co mówią doświadczeni hodowcy i właściciele wilczaków o konieczności pracy ze szczeniakiem, to nie są gadki- szmatki, tylko bardzo, bardzo ważny element jego wychowania, którego nie da się odłożyć na później.