Quote:
Originally Posted by Agnieszka
Z drugiej strony, czy już go sobie zatrzymacie, czy będziecie szukać dla niego nowego domu?
|
Zatrzymac? Nie - ten pies potrzebuje swojego wlasciciela. U nas ma zapewniony dom i opieke i bedzie czlonkiem stada. Ale co sie oszukiwac - nie ma szansy na tyle kontaktu, jak u wlasciciela, u ktorego bedzie jedynym psem. Dlatego narazie wyrobimy mu rodowod, przeswietlimy, przebadamy, sprawdzimy, czy nie ma jakis zlych przezyc zwiazanych z roznymi okolicznosciami i ludzimi, a potem poszukamy mu nowego domu. Oczywiscie tym razem nie bedzie sprzedany, ani nawet oddany, ale pojdzie na wspolwlascicielstwo, bo chcemy miec z nim staly kontakt.
Quote:
Originally Posted by Agnieszka
Mozecie zrobic fotke Balroga i Botiska razem? (jesli sie da )
|
Mozemy poprobowac. Wczesniej nie szlo, bo chlopaki ustalaly kto tu jest boss i Botis stal przy Balrogu jak mokra kura...
Quote:
Originally Posted by Ori
A co do samego Botisa - potwierdza sie stara zasada - co za duzo to...
Nie mozna przesadzac i z surowoscia i z poblazaniem psu.
|
Sprawdzilismy. Okazalo sie, ze to nie byla zadna walka o dominacje. Nie chodzilo, aby psa ustawic. Botisowi po prostu brakowalo "wiezi" z wlascicielem - nie wiedzial na czym stoi. Poczatkowo myslelismy, ze sprawa bedzie powazniejsza - a wystarczylo aby sie z nim pobawic, pospacerowac, poglaskac i poprzytulac i pies jest jak zloto. Kochane stworzenie, ktore nie tylko przesiedzialo grzecznie z naszymi rodzicami prawie dwa dni, to jeszcze na powitanie urzadzilo nam taniec radosci...
Quote:
Originally Posted by Joanna
A jak próbował robić wrażenie?
|
Na powitanie dostalam dwa ciosy w reke kagancem. Potem jeszcze ze dwa w noge (gdy wzielam jego smycz do reki). W ten sposob probowal przestraszyc - ostrzec.
Quote:
Originally Posted by Joanna
Ubzdurało się młodzieży, że micha jego. A tak z ciekawości, oberwał od Was czy od Burych? A może dubeltowo?
|
Od Burych. My przy misce pracujemy zawsze po dobroci, bo wtedy jest wieksza skutecznosc oddawania jedzenia. Stado tez by mu nic nie zrobilo, bo u nas karmimy wszystkie psy na raz w kuchni - stawiamy wszystkie miski razem i najgorsze, co sie moze stac, to to, ze psy wymienia sie jedzeniem (bo to sasiada ZAWSZE smakuje lepiej). Ale Botis startowal do kazdego psa, ktory sie zblizal.
Quote:
Originally Posted by Joanna
Kochana dziewczynka Ale wydawało mi się, że to ona właśnie nie darzy obcych psów szczególnym uczuciem. Czyżby stan błogosławiony łagodził charakter Grubci?
|
Zdecydowanie. Botis to dokladnie taki typ wilczaka, jakich Bela najbardziej nie lubi. Mlody, malo pewny siebie, zagubiony, i jeszcze podskakujacy "do starszych". Dlatego na pierwsze powitanie dalismy Beli kaganiec - aby miala czas na namysl. Ale ona: wyszla, zobaczyla Mlodego, ucieszyla sie, powachala...i to bylo wszystko.
Ale od wczoraj Belka go juz nie lubi...

Botis znalazl sobie zabawe - podbiegal do niej i podszczypywal w boki. Mialo byc to zaproszenie do zabawy, ale Belunia wyglada obecnie jak Beczunia i nawet nie mogla sie od niego odgonic.
Wiec jak narodza sie szczeniaki to jestem pewna, ze pierwsza rzecza jak zrobi Belka to bedzie spuszczenie lania Botisowi. Za to podszczypawanie...
Quote:
Originally Posted by Gaga
Moja kolezanka mawia o takich sytuacjach "usmiechnal sie"
|
Akurat niebylo az tak zle. "Usmiechal" sie przycisniety do muru. Ale przy powitaniu cos mu tylko gruchotalo w brzuchu. Wiec nie bylo agresji, ale ostrzeganie. A to o wiele latwniej sie likwiduje....