Przedostatniego dnia odbył się profesjonalnie przygotowany dogtrekking. Trasa miała tylko 15 km, ale w ten upał to wystarczyło. Punktów kontrolnych było aż 11, przy czym nowość; hasła nie tylko trzeba było spisać, ale również i odgadnąć.

Ułatwieniem było to, że wszystkie dotyczyły imion naszych psów. Natomiast przy niektórych punktach nie wystarczyło tylko odgadnąć i wpisać hasła, trzeba było jeszcze wykonać zadanie. Np. jedno z zadań polegało na tym, że trzeba było się zdać na psi nos, który powinien był wskazać drzewo oznaczone zapachem zająca (były trzy drzewa do wyboru

). Wbrew pozorom nie było to aż takie proste, bo panował jednak upał, psy miały już za sobą po parę kilometrów i ziały, a to jak wiadomo stoi w sprzeczności z pracą węchową.

Poza tym, jak już wcześniej w innym topicu było wspomniane - wilczak nie węszy zbyt ostentacyjnie, ale jakoś się udało.
Ciekawe, czyjego imienia dotyczy ten punkt kontrolny.