...no i stalo sie. Dzis po raz pierwszy zostalam ugryziona. A raczej mlasnieta.... I nie bede wytykac palcem przez kogo.... 

 W kazdym razie w stadku jest jedna taka, co dala sygnal do ataku na hodowce.... 

 Krotko mowiac: male zaczynaja juz kontaktowac sie ze swiatem - mniej wiecej widza, potrafia sie cieszyc i nawet zaczynaja zaczepiac i zachecac do zabawy. Sa w stanie wytrzymac tak jakies trzy minuty, a potem zapadaja w sen....czasem nawet w polowie wykonywanej czynnosci... 
Zaczynaja juz robic wyscigi, aby uciec z nory - wystarczy uchylic drzwiczki... (narazie male maja szlaban, po podloga sliska, ale na dniach wniesiemy dla nich dywan, to beda mogly sobie pochodzic). Co do chodzenia, to chodza juz na czeterech lapach, czyli bez uzycia brzucha....  
 
Oczywiscie stale jada na mleku Belki, ale wczoraj po raz pierwszy posmakowaly miesa. I chyba im sie spodobalo... 
 
Coraz wyrazniejsza staje sie tez roznica w odcieniach - dwa pieski sa jasniejsze, dwa ciemniejsze, a Dewi jeszcze nie moze sie zdecydowac... 
 
Fotki beda pozniej, bo zaraz bierzemy Belke i robimy sobie wycieczke nad stawik na kapiel dla psow....