Tak jest - na zarcie zrobi sie skutecznie, ale niekoniecznie szybko

U nas problem jest jednak w tym, ze po raz kolejny mam do czynienia z psem (tym razem moim), ktorego trzeba nauczyc kochac pilke... ach te ONy co te milosc wysysaja z mlekiem matki
No i wlasnie zaczynamy : rozkrecamy pieska na aporcik ale w krociusienkich sesjach i konczymy wtedy gdy jest jeszcze nakrecony...ta konkretna pilka jest niedostepna dla psa do nastepnych cwiczen.
Ale to na rzie toria bo rozpoczelismy wczoraj..gdy psy na placu czlapaly jak wielblady na pustyni...
A ja mam do Eli pytanie: jak rzucisz w poczatkowej fazie te pilke za siebie to jak potem eliminujesz ten kawalek, ktory pies z rozpedu wybiega za Ciebie? Czy od razu udajesz ze rzucasz i w odpowiednim momencie pokazujesz, ze jednak nie rzucilac i masz?