Mnie niszczenie cennych rzeczy malo rusza. Przebolalam pare par butow i obgryzione meble, a laptop chowam wysoko

), za to bolaly mnie siniaki zrobione przez psa niby w zabawie (w jego rozumieniu). Mysle, ze wszystko zalezy od psa, i mimo ze moj podobno jest dosyc zrownowazony, i tak pokazuje rogi bardziej, nizbym chciala. Moze Sexy jest bardziej lajtowa, moze masz wiecej cierpliwosci, trudno tu porownywac, raczej wymieniamy doswiadczenia. Mam subiektywne poczucie, ze Bies probuje nami porzadzic, wiec stawiam sie na pozycji jego starszego, silniejszego i (mam nadzieje) madrzejszego opiekuna. i naprawde nie mam wrazenia, ze robilam mu krzywde przytrzymujac go na ziemi - a dodam, ze teraz juz sie to nie zdarza

A swoja droga: czytalam gdzies, ze jesli pies cos zbroi, np niszczy buty, trzeba nakrzyczec na... but, nie na psa

Czy powinnam nakrzyczec na siebie, jak pies mnie szczypie? pytanie retoryczne
nie chce, zebys jefta odniosla wrazenie, ze sie z toba wyklócam o racje - raczej wymieniam doswiadczenia z innymi uczestnikami forum. I nie twierdze, ze moja metoda jest najlepsza, ale w moim przypadku dosyc skuteczna. Chociaz wcale nie przepadam za silowaniem sie z psem, zeby nie bylo...