Nie powiem, mialam stres przed podrozą. Samochod nie wchodzil w grę z racji tego że zaczynalismy w innym miejscy niz konczylismy, resztę pokonywalismy pieszo górami. Pies byl wybiegany przed pociagiem i wyspacerowany, nie dostal tez nic do jedzenia przez caly dzien,a i wodę ograniczylam na 2-3 godziny przed wyjazdem, po spacerze juz nie byl pojony.
Wytzymal, spał, powiem nawet ze nie bylo nawet piszczenia, krecenia się wiec raczej wyglada na to ze krzywda sie nie dziala. A powiem szczerze ze Bow nie nalezal do psow ktorym szybko przyszlo uczenie sie czystosci i trzymania moczu, zwlaszcza w nowych miejscach.
Podroz powrotna trwala ponad 15 h. I tez pies zbytnio nie prostestowal. Spal... czasem tylko obszczekiwal zbyt glosno zachowujacych sie ludzi na korytarzu

)
a co do biletu: za psa placisz 15 zika bez wzgledu na to gdzie jedziesz.