Quote:
Originally Posted by anula
Ja wiem, ze kazdy przypadek jest inny. Byc moze myle pojecia, ale "glebowanie" (ktorego nie stosuje zreszta od jakiegos czasu) w moim rozumieniu to bylo wlasnie nic innego jak przytrzymanie na boku rozhisteryzowanego dzieciaka, poczekanie, az mu sie tetno uspokoi, a nie mordercza w wyrazie przemoc. Kocham mojego psiura, ale mam wrazenie, ze jest on wciaz malorozumnym zwierzem, ktoremu trzeba czasem pokazac jasne granice - ja nie mam tak twardej skory jak on, tak mocnych zebow jak wilczak, a moja pozycja w rodzinie jest inna niz jego. Kocham go, ale nie chce sobie dac wejsc na glowe.
|
To szczenięce gryzienie jest bardzo upierdliwe, wiem coś o tym,

człowiek miał niekiedy ochotę wziąć tego małego potwora za ogon i rozszarpać.

Nam sposób na wytłumaczenie, że gryzienie człowieka w perspektywie się nie opłaca (już o nim kiedyś pisałam) podpowiedziała nasza pani trenerka; Łowca po prostu chodził po domu z krótką "patką" zapiętą do obroży; ilekroć napadła go głupawka - gryzawka, można było go za tę patkę złapać (zablokowanie niepożądanego działania) i przytrzymać do momentu właśnie rozluźnienia mięśni - odpuszczenia. Wtedy oczywiście był chwalony, nagradzany, dostawał w zamian do gryzienia zabawkę itp. (wskazanie zachowania pożądanego).
Plus takiego postępowania był wg mnie jeszcze taki, że dzięki używaniu patki tego negatywnego bodźca, jakim jest dla psa ograniczenie możliwości ruchu, szczenior nie kojarzył z naszą ręką.