Quote:
Originally Posted by maillevin
Tylko, że my nie jesteśmy psami i nasze sposoby potencjalnego karcenia jednak mogą się dość istotnie różnić (no chyba, że ktoś warczy na swojego psa lub łapie go zębami  )
|
Wydaje mi się nie doceniasz inteligencji i empatii wilczaków

One naprawdę rewelacyjnie potrafią komunikować swoją wolę, a jeszcze lepiej odczytywać nasze komunikaty.
Dlatego karanie wilczaków moim zdaniem nie ma sensu, z nimi trzeba się
ułożyć. Całą energię zamiast na wymyślanie kar powinno się poświęcić na
odczytywanie co swoim brojeniem próbują nam zakomunikować i na próby wytłumaczenia im
w języku dla nich zrozumiałym gdzie leżą nieprzekraczalne granice, czyli, że niektóre ich komunikaty nam się nie podobają.
Fakt, że trzeba się przy tym nieźle nagłowić i regularnie wykazywać kreatywnością i pomysłami o których nie śniło się trenerom - właściwie każdy skuteczny sposób, który nie krzywdzi psa ani nie niszczy naszej z nim więzi jest dobry, choćby i najbardziej szalony. Trzeba też pamiętać, że każdy pies jest inny. Jeden pies strzelony w kufę zamknie się w sobie i zacznie się bać właściciela, inny położy uszy po sobie i przestanie np skakać na gości, a trzeci (jak Lorka) uzna, że to zaproszenie do fajnej zabawy w gryzienie pańskich rąk.
Najgorsze, co może moim zdaniem zrobić właściciel wilczaka, to bezrefleksyjnie słuchać jakiegoś guru (który nawet nieproszony "niesie pomoc"

) lub uparcie stosować metody, które sprawdziły się komuś, a na które nasz pies wcale nie reaguje, albo reaguje wręcz źle.
No i dwie sprawy podstawowe o których też wczesniej była mowa:
1. priorytety (nie da się psa nauczyć wszystkiego naraz)
2. konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja na etapie przyswajania modelu zachowania. Kiedy matryca w głowie psa już powstanie (np. nie leży się na łóżku), można potem pozwolić sobie na umiarkowaną elastyczność