Quote:
Originally Posted by Rona
Wydaje mi się, że materiał powinien pobrać weterynarz, uprzednio sprawdziwszy tatuaż albo nr chipa psa. I to z czysto praktycznych względów, np żeby potem nikt nie mógł kwestionować wyniku.
Wiem, że dla właściciela psa liczy się rezultat, a nie co jakiś frustrat gdzieś tam wypisuje, ale chyba warto pomyśleć o hodowcach, którym przykro jest czytać brednie o swoich hodowlach.
|
Nie ma z tym problemu... Pamietaj, ze co niektorzy kwestionowali nawet wyniki badan w duzych laboratoriach...
O badaniach "normalnych" weterynarzy, ktorzy zawsze moga byc wedlug teorii spiskowej "znajomymi" juz nawet nie wspomne...
Na poczatku tez myslalam, zeby do kazdego badania brac weterynarza, ale nie ma protrzeby, bo wynikow oszukac sie nie da...
Powiedzmy, ze znajdzie sie ktos kto chcialby zafalszowac wyniki. I oba psy zrobi sobie na N/N, czyli czyste... Wedlug tego wszystkie psy po tych rodzicach musialyby byc tez czyste. A niech wyjdzie w wynikach choc jeden nosiciel...
Albo jesli "przerobi" wszystkie szczeniaki na N/N, a choc jeden rodzic bedzie DM/DM...
Wtedy przekret wyjdzie, bo bedzie wskazywal, ze albo byl szwindel przy testowaniu rodzicow... albo to nie ci rodzice...
To "za gruby" kaliber, aby ktokolwiek probowal "kombinowac"... Bo ten "lancuszek genetycznych powiazan" jest wlasnie najlepsza kontrola, zeby wszystko bylo czyste i przejrzyste...
A jednego sie nauczylam - od teorii spiskowych nie uchroni nas nic...
Nawet jesli zrobimy odbior wynikow przez jakiegos Dr. to zawsze Pewna Osoba moze rzucic, ze kurier byl podstawiony i to on dokonal podmiany probek. Albo sekretarka w laboratorium. Albo listonosz... Albo...
Najwazniejsza sprawa: te wyniki robimy wszyscy dla siebie. Tu nie bedzie certyfikatow. Jaki jest sens robienia "przekretow" - to byloby oszukiwanie samego siebie...