OK, swieta, swieta i po swietach - wakacje za nami, a dom powital nas niestety sterta zaleglych spraw, tonami emaili i rzeczy, ktore trzeba zalatwic "na wczoraj". Wiec tylko w skrocie, bo na artykul trzeba bedzie jeszcze poczekac.
Za nami wiec pracowite tygodnie spedzone w prawdziwie miedzynarodowej atmosferze - tak jak pisaly juz dziewczyny nie braklo CzW z Czech, Niemiec, Holandii, Wloch, Austrii i oczywiscie Polski.... Oj, w tym roku byl wyjatkowy tlok....
Pierwsze dwa tygodnie to oczywiscie
OBOZ W LAZNE BELOHRAD
Aby nie bylo, ze tylko
balowalismy
pilismy
i mielismy glupie pomysly
to moge pawiedziec, ze caly dzien grzecznie cwiczylismy, a nastepnie zaliczalismy przerozne egzaminy.
Jedni robili egzaminy z posluszenstwa (Ela zdala z Amberkiem ZPU1, Przemek z Balrogiem ZOPke, ja to samo z Alistair, a Bozena z Maxem).
Oczywiscie "kto nie ma w glowie, ten ma w nogach" i z tego powodu zapewniono tez mozliwosc zaliczania testow wytrzymalosciowych VZ1 i VZ2:
Vaclav jak zwykle zorganizowal zawody swojego imienia - maja one to do siebie, ze dla kazdego uczestnika jest kieliszek napoju wyskokowego. Eh, czasem dobrze jest miec kilka psow....

A w tym roku mielismy jeszcze dodatkowe wzmocnienie (gdyby nie to, ze mialam juz za soba kilka biegow, oraz to, ze liczy sie czas, to bylybysmy pierwsze, bo Dewi cwiczyla jak burza):
W wolnych chwilach roblismy wspolne wycieczki
- na "Talerz bogatego rycerza" do Detenic:
- na poszukiwania Rumcajsa do Prachovskych skal
- czy na nawiazywanie bliskiej przyjazni z likaonami do ZOO w Hradec Kralove
W tym roku wyjatkowo popisal sie nam Botis, ktory na haslo "jaki fajny hipopotam" postanowil poznac go z bliska. Zlapalam go, gdy przeskakiwal plot, co jakis cudem utrwalil Przemek:
Oczywiscie nie braklo czasu na zycie prywatne i nie obylo sie bez obozowego romansu, w ktory zamieszana byla "corka" Vaclava Jessika i nasz 'od dzis moj mi macho man', czyli Balrog. Teraz niecierpliwie czekamy co z tego wyniknie i czy zostane babcia....
Co tu duzo gadac - kolejny pracowicie i owocnie spedzony urlop. I teraz pozostaje pracowac przez rok, bo przyszly oboz ma uplynac pod znakiem egzaminow ratowniczych, czyli tropienia i posluszenstwa.... Oczywiscie wlacznie z egzaminem VZ3 "especially for Marzena"....