w kwestii gryzienia mogę się wypowiedzieć, bo można rzec że odniosłam sukces, mały bo mały ale odniosłam.
nie wiem czy pamiętacie jak pisałam wrażenia z pierwszej lekcji z Doną, ja do niej miło i łagodnie "siad" a ona się na mnie po prostu rzuciła, a miała wtedy 2 m-ce, do tej pory mam blizny na rękach...wiem że każdy pies jest inny, na mojego niestety łakocie i zachęty nie skutkowały, wszystko było dobrze do momętu gdy ona miała ochotę coś robić ale wystarczyła min by już jej się odmieniło, a chyba nie o to nam chodzi, niestety na mojego pieska w takich abstrakcyjnych sytuacjach skutkuje tylko " mocna ręka" czyli ona warknie ja jej delikatnie w kyfę z otwartej dłoni, po tyg takiej dyscypliny nauczyła się że na panią się nie warczy. wiem że pewnie teraz wielu z was jest oburzonych... ale wierzcie mi gdybym mogła inaczej to bym tak zrobiła.
|