Ale wracajac do sprawy...gdzies na poczatku bycia Cheitana u mnie opislaam sytuacje, w ktorej dopadlo nas male nieporozumienie. W jego efekcie mlody probowal ( lekko nieskutecznie) odgryzc mi sie w ucho...skad sie to wzielo? Cheitan zdaje sie wpadl do pokoju,w ktorym staly rowery, zaczal obgryzac pedal, ja go chcialam stamtad wyprosic i stalo sie tak, ze mlay zamiast grzecznie wyjsc zrobil w tyl zwrot i myk pod fotel. Zezlil mnie i w ostatniej chwili zlapalam go za tylne lapy jak smigal pod fotel, chcac ..no wlasnie nie wiem...uciec przede mna? Zaznaczam, ze ja wtedy bylam w srodku remontu i przeprowadzki, reakcje maialm takie bardziej gwaltowne i mlody poczul sie zbyt docisniety...psychicznie ale tez i nie chcial abym go zlapala. Gdy go wyciagalam spod fotela odwinal sie z zebami do ucha. Nic starsznego sie nie stalo, pamietam za na sekunde zlaplaam go za kark i zmienilam mu pozycje na horyzontalna..ale przezywalam to nastepne dwa tygodnie...
W kazdym razie to zachowaie szczeniaka bylo nie bez przyczyny! Poczul sie zagrozony, moje emocje byly dla niego w tamtej chwili zbyt duzym obciazeniem i byc moze na chile spanikowal...
Chce powiedziec, ze jakby sie zastanowic: nie istnieje zachowanie , w ktorym pies uzywa zebow bez przyczyny. No nie i juz. Cos musialo reakcje wywolac....wtedy nie do konca wiedzialam dlaczego Cheitan tak zareagowal...dzis, z perspektywy czasu jest to dla mnie bardziej jasne
Magda: sprobuj sobie przypomniec wszystkie zdarzenia, ktore wtedy mialy miejsce...moze znajdziesz przyczyne zachowania DOny? W koncu, z tego co slyszalam Dona jest bardzo milucha suka