Quote:
Originally Posted by Grin
Wilczaki są BARDZO pomysłowe.
|
Półroczna Lorka potrafiła przekręcić zębami zamek GERDA aby wybiec za panem z mieszkania

Sprawdziła nam się dopiero ciężka zasuwa, której wcześniej szczęśliwie nie zdemontowaliśmy choć były takie plany.
Mieliśmy też problem ze śliską posadzką na klatce schodowej (mozaiką lastrikową), którą jakiś nadgorliwiec pastował od czasu do czasu. Na to pomogła maść przeciwpoślizgowa na łapki. Przy okazji młoda uczyła się podawać łapy do smarowania/wycierania po spacerze.
Quote:
Originally Posted by Grin
Aha! Jeżeli bierzecie urlop "macierzyński", wykorzystajcie go m.in. na przyzwyczajanie młodego do zostawania samemu w domu; nie zróbcie dość częstego błędu, że w czasie urlopu młody będzie miał Was dla siebie 24h na dobę, a nagle mu znikniecie na 8 godzin.
|
To jest bardzo ważne!!! Powolutku przyzwyczajać szczeniaka do faktu, że co dzień musi trochę posiedzieć w klatce. Wychodząc dawaliśmy Lorce do klateczki żwacze, które uwielbiała, a my nie musieliśmy przy okazji wdychać ich obrzydliwego zapachu.
Dobre zabawki to zabawki piszczące. Kiedy piszczą wiadomo, że szczeniak nie 'idzie w szkodę', tylko grzecznie się bawi. Ponadto świetną zabawką jest kong - daje psu zajęcie, a ludziom wytchnienie.
Pamiętam, że oprócz spacerów socjalizacyjnych - po ulicach i 'szalejąco-biegających' oraz 2 razy w tyg. przedszkola, prawie codziennie brałam młodą na 30-40 minut swobodnego węszenia. Chodziłyśmy sobie na przełaj po pustym parku na 8 m flexi, a ona wąchała co chciała - tropy innych psów, wiewiórek, ptaków, ludzi... Robiłam to całkiem spontanicznie, bo zauważyłam, że wracała strasznie padnięta - spała potem kilka godzin i mogłam swobodnie popracować... Z perspektywy czasu widzę, że był to świetny wstępny etap ćwiczenia umiejętności tropienia