Rzecz w tym, że niczego tak naprawdę nie udowadniasz - bo to, że do Wikipedii potencjalnie można wpisać każdą głupotę wynika z samej jej natury, więc po co wyważać otwarte drzwi? A żeby powiedzieć coś więcej o jej wartości, jeden wpis nie wystarczy.
Ja korzystam z Wikipedii regularnie *przy pracy*, bo to jest świetne narzędzie dla tłumacza. Oczywiście wszystko wymaga dalszej weryfikacji, ale do wstępnych poszukiwań słownictwa jest niezastąpiona. I właśnie w taki sposób należy ją postrzegać - jako pierwsze, wstępne źródło. I w tym sensie okazuje się całkiem przyzwoita. Oczywiście to nie Britannica - ale też nie każda papierowa publikacja jest na tym samym poziomie, co Britannica, więc przeciwstawianie Wikipedii książkom jest IMHO trochę sztuczne. W książkach też można znaleźć wiele głupot, naprawdę.
|