Na głupotę nic się nie poradzi. W zeszłym roku w dni Pszczyny wybraliśmy się z Aszczu na koncert. Obligatoryjnie musiała mieć kaganiec. I tak sobie stoimy na koncercie i nagle ni z gruszki ni z pietruszki podchodzi jakaś kobieta mówiąc "jaki śliczny piesek" i WKŁADA JEJ PALEC MIĘDZY KRATY KAGAŃCA I DOTYKA PO NOSIE. My szok, dobrze, że to Aszczu, która sobie nic z tego nie zrobiła, ale jakby to był naprawdę pies agrsywny, to pewno kolejny postulat rzecznika jakiegośtam byłby, że psy mogą chodzić tylko w kagańcach weterynaryjnych lub innych umożliwiających wsadzanie palców...
__________________
OBERSCHLESIEN IST MEIN LIEBES HEIMATLAND
|