Współczuję serdecznie
Wyobrażam sobie, jak trudna to musiała być decyzja i jak się czujecie. Poniekąd trochę poznałam tę porażkę. Pogodziłam się wreszcie z faktem, że mój pies ma za bardzo zniszczoną psychikę i po prostu nie będzie ściśle współpracował z człowiekiem

. Teraz staram się po prostu stworzyć mu takie warunki, w jakich będzie maksymalnie szczęśliwy. Te warunki obejmują przestrzeń, bieganie i inne psy do zabawy - i to boli, że w tak małym
(dla mnie; mnie się marzyła obrona, tropienie, wciąż się marzą zaprzęgi) stopniu obejmują mnie... Więc,
do pewnego skromnego stopnia, rozumiem przykrość wniosku, że warunki najlepsze dla Furii będą w czyimś innym domu. I naprawdę podziwiam Was za siłę do podjęcia tej decyzji.
Wierzę, że uda się znaleźć wspaniałych opiekunów, którzy wykorzystają cały, stworzony przez Was, Furiuszowy potencjał.
Trzymajcie się.