Pamiętam ten smutny moment gdy czasy sielanki , kiedy to pieseczka mogliśmy puszczać pomiędzy wszystkie psy bez względu na ich liczbę bez obawy draki, praktycznie z dnia na dzień się skończyły. Nastąpiło to ok. 1 roku życia Łowcy. Potem przyszły trudne chwile, gdy młody zaczął startować praktycznie do wszystkich obcych samców (starych znajomych tolerował), bo przeca on tu dorasta i wszystkim musi obwieścić, jaki jest ważny.
Teraz jest już ciut lepiej; jest bardziej opanowany i na ogół nie zaczepia, gdy jego nie zaczepiają, choć to też zależy od miejsca i sytuacji. Niestety z sielanki spacerowej musieliśmy zrezygnować; spacery w psim towarzystwie muszę być mocno kontrolowane.
Czy da się to "przepracować" w ten sposób aby całkowicie wyeliminować nieprzyjazne zachowania? Nie wiem i mocno w to wątpię. Nam się to nie udało. Ale na pewno można pracować nad kontrolą nad zachowaniem psa, gdy poruszamy się z nim na smyczy. Tutaj się kłania posłuszeństwo w reagowaniu na komendy. My staraliśmy się uświadomić Łowcy; co może, a czego kategorycznie sobie nie życzymy. A kategorycznie sobie np. nie życzymy, żeby nam się wyrywał z rykiem do innych psów. Magda (od Astarte) na pewno zaraz powie, że ze sto razy co najmniej widziała, że Łowca to robił

i będzie miała rację; robił i dalej mu się to jeszcze zdarza, zwłaszcza w sytuacjach trudnych emocjonalnie, jak zawody na przykład, ale pracujemy dalej i wydaje mi się, że łatwiej już wyegzekwować w miarę spokojne przechodzenie obok innych samców niż to było wcześniej. Pewnie gdybyśmy pracowali więcej, efekty byłyby lepsze...