Quote:
Originally Posted by leśniczyna
Uszy? Położone. Kłądzie je, podkula ogon i warczy.
Stawia, warczy i szczeka tylko wtedy, gdy nieopatrznie pobawię się z nią np. szmatką dając tym samym pole do pokazania siły.. (moja głupota)
|
Ten ogonek podkulony... U innego psa doszukiwalabym sie na sile obawy przed Twoja reakcja na jej zbyt gwaltowne zachowanie.
Ale - mloda jestem i glupia, wiec....
Mloda czesto jak ma glupa podlatuje do nas, robi "luf" - uszy sa polozone, zeby schowane, ogon przy podlatywaniu czesto podniesiony, ale w trakcie "luf" zazwyczaj sie macha.
Co do przeciagania sie - jesli obie to lubicie (a z tego, ze sie "zapominasz" wnioskuje, ze lubisz

) moze sprobujecie na tej podstawie zbudowac jakas wiez miedzy saba? Umiejetnosc wspolnej zabawy? Moze na poczatek delikatnie i bez zbytnich emocji? Takie bardziej wspolne noszenie niz przeciaganie I wlasnie z "pusc", ktore spokojnie i lagodnie konczy zabawe, po ktorej sobie np. maszerujecie na cos pysznego do kuchni? A jesli Demola przesadzi (tzn. poczujesz sie niezbyt komfortowo), konczysz zabawe i kropka.
Im wiecej bedziecie razem robic - chocby takich rzeczy - tym latwiej bedzie wam zakreslic wspolne granice i reguly gry.
Przyklad konski - kobylka jest bardzo "przylepna", tzn. ma bardzo mala swoja prywatna strefe. Dodatkowo jest dosc "twarda", czesto manifestuje to "przepychaniem sie".
No to sobie lazimy wspolnie (tzn. bardzo "lopatologicznie" ja prowokuje sytuacje, w ktorych bedzie miala okazje na mnie wlezc glowa, klatka piersiowa, zadem czy lopatka), zatrzymuje sie, cofam, przelazimy przez ciasne bramki itd. Nie powiem, baba czasem ode mnie zarywa - musi nauczyc sie moich sygnalow: jak gwaltownie odwracam glowe tzn., ze jest za blisko, jak unosze reke, TO ZNACZY, ZE JEST ZA BLISKO!, a potem juz wylapuje klapa. W efekcie jak sie zatrzymuje, kobylka potrafi sie cofnac tak, aby zachowac dystans, jaki jej wczesniej okreslilam.
Fakt, to ja tutaj jestem "alfa" i koniec kwestii. Albo ona sie podporzadkuje, albo ja "zatluke". Psy sa troche bardziej skomplikowane...
Zdaje sobie sprawe, ze z Demola nie bedzie latwo i ze nie powinno sie probowac wyciszac psa przeciaganiem (ojej, jak to smiesznie brzmi), ale jesli sprobujesz nie reagowac gwaltownie na jej gwaltowne zachowanie moze bedzie ciut lepiej?
Jak przez 2 dni mialam w domu szalona suke (lancuchowa, szurnieta mieszanka bernardyna z kaukazem - istna dzicz kudlata, wulkan energii i prob roznych) staralam sie jej nie szarpac (nawet, gdy skakala na mnie usilujac wyrwac mi z rak gruszke, ktora wlasnie jadlam), nie krzyczec na nia - im bardziej byla gwaltowna, tym ja staralam sie byc bardziej spokojna. Po przyczytaniu sygnalow uspokajajacych wiem, ze moglam sprobowac ziewania, wolnych ruchow itd. Pomagalo.
Pozwalam na uwalanie mi na kolanach lba, zaczepienie lapa czy nosem - to, moim zdaniem, nie domiacja a szukanie kontaktu. Jesli mam ochote, to sie powyglupiamy, jesli nie, glaszcze od niechcenia i "jestem zajeta, spadaj", ale nie karce za to (karce=wydaje komende, odganiam, burcze itd)