Quote:
Originally Posted by Trustno1
Blech, pocisnęłam po bandzie ostro. Sorry za to, ale widać mimo wielkiego głodu psa jako takiego, tęsknota z moim Psem jest równie wielka.
|
Po przeczytaniu pięknej opowieści autentycznie żal mi się zrobiło, że nie miałam okazji poznać Twojej suńki...

Wydaje mi się, że dasz sobie radę z wilczakiem, bo potrafisz czytać psie komunikaty, a to, moim zdaniem połowa sukcesu. Druga, to umiejętność komunikowania mu naszych oczekiwań i wzmacnianie tych, o które nam chodzi.
Ja to widzę tak: im więcej sytuacji bury uzna za swój chleb powszedni, tym łatwiej z nim potem żyć, a im wcześniej te sytuacje z nim przerobimy, tym szybciej uzna je za chleb powszedni. Dlatego dobrze myśleć 'do przodu', np. kaganiec nie jest potrzebny wesołemu szczeniaczkowi, ale jest przydatny lub konieczny kiedy dojrzeje, zaś przyzwyczajenie 6 miesięcznego smarkacza do kagańca jest znacznie prostsze, niż dorosłego psa. Można mieć możliwość spędzania ze szczeniakiem 24 godzin na dobę, ale wiadomo, że różne sytuacje w życiu bywają i dobrze nauczyć go zostawania samemu, albo z kimś innym i im wcześniej się to wypracuje, tym lepiej.
Problem w tym, że nie da się "przerobić" wszystkich sytuacji, bo nikt nie ma takich możliwości czasowych, mentalnych, organizacyjnych, a nawet... wyobraźni. Dlatego warto ustalić priorytety, zaprzeć się i choćby nawet było to bardzo trudne, w pierwszym roku życia psa zaserwować mu mega socjał; im bardziej zróżnicowany, tym lepiej. Jeśli ma dobrą psychikę po rodzicach, będzie potem, jako dorosły, znacznie lepiej akceptował zmiany, bo nie będą go przerażać.
Oczywiście to jest mój prywatny pogląd, oparty na wychowaniu jedynie dwóch suczek z których każda miała naprawdę fajny charakter "wyjściowy" (choć były skrajnie różne!), więc nie jestem w stanie stwierdzić na ile moje obserwacje odnoszą się do rasy jako takiej.