My wzielismy pierwszego wilczaka do starszego psa w typie ON-ka.
Jabber generalnie stawial sie innym psom, ale Sabata traktowal nie tyle jak szefa, ale kogos kto jest i bedzie - i nie stanowi zagrozenia. Nawet w czasie cieczek nie bylo awantur - jedyna roznica to chodzil zjezony i burczal. Sabat to olewal, wiec nic sie nie dzialo.
W tej chwili mamy mlodziaka, Falkora, ktory jest wiekszy od Jabba, ale robi za absolutnego maniuniego szczeniaczka. Jabber burknie, a on juz lezy. Na czas cieczek zazwyczaj Jabber jest osobno albo na wyjezdzie, ale nawet jesli ma kontakt z Falkorem to konczy sie na burczeniu i straszeniu. Robi pokaz sily.
Jabber ma najwyzsza pozycje w stadzie. Cala reszta respektuje wszystko co od niego wychodzi. Przydaje sie to, bo on potrafi rozdzielic suki i zachowac porzadek.
U suk najwyzej w hierarchii jest Zmora. Strzyga probowala to zmienic usilnie w zeszlym roku, ale odpuscila. W tej chwili ustawia Bruxe, ktorej troche odbila palma i zaczela sie rzadzic. Nigdy nie mielismy sytuacji, ze trzeba bylo psy szyc czy opatrywac. Zazwyczaj jest to bezkrwawe tarmoszenie - jak kolezanki przeginaja, to do nich wychodze i od razu jest cisza i patrzenie w niebo
Co by sie nie dzialo musza sie dogadywac, bo maja jedno podworko i wszyscy spia z nami razem w domu. A w domu maja zakaz tluczenia sie i jakos daja rade

Oprocz Bruxy, ktora jest nawiedzona przez wiewiora z epoki lodowcowej i chyba nigdy nie dorosnie...
Wydaje mi sie, ze wilczak wychowany od szczeniaka ze starszym psem, da rade. Trzeba tylko dla obu stron ustawic zasady nie do przekroczenia i respektowac je. Trzeba byc tez przygotowanym na to, ze to my jestesmy przewodnikiem i czasami bedzie trzeba dac to psom do zrozumienia, zeby same nie podejmowaly durnych decyzji