To ja może się przyłączę i napiszę jak to u nas wygląda.
Na pewno Baszti można nazwać domowym pupilem. Nie robi armagedonu, śpi na łóżku i jest pieszczochem.
Z drugiej strony to jest pies w którego (w moim mniemaniu) wkładamy dużo pracy.
Chodziła do przedszkola, teraz na zajęcia indywidualne z posłuszeństwa, zaliczamy sporo masowych imprez, przejazdy metrem, autobusami, ogólnie staramy sie zapewniać jej dużo atrakcji. Jakie sa efekty? Cóż, może nie mi oceniać, ale w zasadzie nie ma z nią większych problemów. Z drugiej strony jest coś co mi przeszkadza, mianowicie brak zaufanie do obcych. Pytanie czy gdyby była innym psem też to tak by wyglądało?
Jak się ludzie pytają o rasę i jej wychowanie to często nie wiem co powiedzieć. W moim odczuciu nie mamy problemów w codziennym życiu. Pies jest odwoływalny (lepiej lub gorzej), nie jest agresywna ani jakoś szczególnie "złośliwa"

. Z drugiej strony chciałabym wciąż więcej. Chciałabym np spróbować podejsć do egzaminów na PT lub Obedience, lecz nie wiem czy to się uda (no i jak ewentualny występ by wyglądał). Generalnie zna komendy i je wykonuje, ale nie powiem, żebym miała 100 % pewności, że wtedy kiedy ją poproszę coś zrobi (bo może akurat chcieć coś wąchać, albo speszyć się, bo sędzia patrzy). Baszti jest jeszcze młodym psem, może z wiekiem jej się jeszcze dużo odmienić (oby na lepsze

). Sama nie wiem czy zdecydujemy się na drugiego wilczaka. Nie przerażają mnie one (przynajmniej na razie

), ale z drugiej strony, jeżeli z innym psem poświęcając dajmy na to połowę mniej prac można osiągnać lepsze efakty to jest to coś co należałoby rozważyc. Choć oczywiście nie zamieniłabym Basztini na innego psa

Po prostu widzę w niej często coś z "dzikiego zwierzątka"