Quote:
Originally Posted by Faolan
Przyznam, że tego nie rozumiem... Ja sama nie jestem zwolenniczką czysto pozytywnego wychowania, bo uważam, że - niezależnie od teoretycznych możliwości - nie jest ono praktyczne dla zwykłego człowieka w codziennym życiu. Zgadzam się tutaj z opinią Zofii Mrzewińskiej - ja będę czekać, aż pies spontanicznie okaże pożądane zachowanie, a on tymczasem wpadnie pod samochód...
.
|
Zofia Mrzewińska świetnie to ujęła

Nie mozna popadać w ortodoksję i zamykać na inne metody bo nie pasują ideologicznie. Sama robiłam kurs trenerski w szkole bardzo "pozytywnej" (po linii Turid Rugaas) , w ktorej trenerki płakaly rzewnemi łzami na widok kolczatki. Kurs fajnie prowadzony, duzo przydatnych informacji , "ale" ... no własnie , teraz uwazam, ze stracilam za duzo czasu w wychowywaniu Astri na takie wysublimowane podejście. Zreszta trenerki z mojego kursu jakos nigdy nic nie chciały prezentować na Astri
Astri chodzi oczywiscie w szelkach

Obawiam sie prowadzenia jej w samej obrozy, bo juz zalapała jak sie trzeba szarpnac, zeby wyjsć z obroży. A wiecie, ze wilczak potrzebuje raz czegoś spróbować , zeby sie nauczyć. Natomiast obroża jest na pewno bardziej czytelna dla psa. Trener "Wesołej Łapki" prowadzac psa na obroży w ciagu JEDNEJ konsultacji wytłumaczył suce piekielnej bez jednego slowa, ze trzeba chodzić na luźnej smyczy i przy nodze bez smyczy, nawet kiedy obok sa rózne mega atrakcje jak psy i skaczące dzieci. Zadziałalo tym szybciej, że korygujace szarpniecia dla Astri były nowe i jasne. Teraz kiedy ide z Astri na centrum zapinam ja i do obroży i do szelek - obroza to komunikat "ide za przewodnikiem i nie rozgladam się" a przy szelkach "moge sobie węszyc i eksplorowac po drodze". Aczkolwiek nie odważylam sie jeszcze puścic ja bez smyczy w centrum miasta