Quote:
Originally Posted by Nietoperka
Tak, prawdziwa alfa przytłacza psychiką i, jakkolwiek to zabrzmi, w pewien sposób "telepatycznie". Nikt nie mówi że nie ma na to wpływu postała ciała ale wcale nie musi się stroszyć żeby pokazać kto jest górą. I mogłabym pokazać konkretne przypadki psów, które wchodzą do domu samców, które normalnie się stroszą i pokazują jakie są "męskie" a chwilę później te "męskie" samce bez słowa się odsuwają ustępując miejsca psu, który nawet się nie zjeżył. Po prostu wszedł i był u siebie 
|
Tak, znam takie sytuacje (szczególnie jako była właścicielka ON-ka z kompleksem macho

). Tyle tylko, że IMHO mówienie o "alfie" w tym kontekście to nieporozumienie. Zresztą uważam, że w ogóle "alfa" to chyba najbardziej nadużywana i wprowadzająca największy zamęt koncepcja w temacie wychowania psów. Rzecz w tym, że bycie alfą jest nierozerwalnie związane z mocną hierarchią - a statystyczny pies ma znacznie słabszy instynkt hierarchiczny niż wilk. I taka chodząca siła spokoju, o której mówisz, to właśnie najlepszy przykład. Bo taki pies wcale nie pokazuje w jakiś subtelny sposób swojej wysokiej pozycji w hierarchii, tylko wyraźnie daje do zrozumienia, że *nie jest zainteresowany* przepychankami w celu ustalenia, kto tu jest ważniejszy. Innymi słowy, jego przesłanie brzmi: "ja się ciebie nie boję - ale weź ty mi daj spokój, koleś". I koleś - jeśli jest w miarę normalny - daje mu spokój. Co się jednak wcale nie przekłada na dominację - o czym świadczy np. brak zachowań submisywnych.
Notabene, IMHO to jest właśnie jedna z negatywnych konsekwencji ogromnej popularności teorii dominacyjnych - spychanie na margines faktu, że pies może być odważny i mieć stabilny, zrównoważony charakter, nie będąc jednocześnie zdecydowanym dominantem ("prawdziwą alfą").
Quote:
I tu się pojawia problem z niezrozumieniem sytuacji. Bieganie po ringu z właścicielem nie jest sytuacją bezpośredniej konfrontacji z innym samcem. Moglibyśmy oceniać gdyby psy stanęły na luźnej smyczy na przeciwko siebie żeby miał "konkretnego" przeciwnika. Wtedy byłoby to porównanie. W natłoku sygnałów dobiegających z całej wystawy pies nie traktuje każdego innego przechodzącego psa jako bezpośredniego zagrożenia dla jego męskości, a bieganie z właścicielem po ringu traktuje raczej jak trochę ruchu. No chyba ze właściciel jest cały spięty i denerwowany, ale wtedy to też jest inna sytuacja.
|
To jest wygodna teoria - ale konkretny, nie teoretyczny pies może mieć zgoła inne zdanie na temat hierarchii bodźców w danej sytuacji

Karat, mój owczarek, jeżył się na widok innego psa nawet wtedy, gdy go widział po drugiej stronie ruchliwej ulicy, czy z okna samochodu; Ulaire wyłapuje psy na ekranie telewizora (kompletnie ignorując wszystkie inne rzeczy). Nie trzeba "bezpośredniej konfrontacji", aby możliwe było pobudzenie - wystarczy, aby dla danego osobnika obecność drugiego przedstawiciela swego gatunku była czymś ważnym.