Tak... spotkanie po latach obfitowało w mocne akcenty

Szalona
młódka Dewi - jak za dobrych, pacholęcych lat, wciskała Eurysia w glebę ( śnieg), tak że wystawał mu tylko zadarty sierpowato ogon.

Po minie widać, że odczuwała dużą satysfakcję
Lewitować musiał, bo mu przetrąciła wszystkie 4 łapy i nie mógł na nich ustać. Próbował na dwóch i na jednej,
chciał się nawet skryć w mysią dziurę, ale na to też Dewinia nie pozwoliła i wejście własną piersią zasłoniła
Taka z niej sucz... namiętna
Jak jaka wilczyca
Było bajkowo... mieszkacie w raju

Tęgo nas wymroziło, ale tym większa przyjemność z późniejszej "rozgrzewki"

Joanna, bardzo dziękujemy za spotkanie, już się sposobimy do następnego.
Do zobaczenia wkrótce