Quote:
Originally Posted by alakra
Widzę, ze Cayo ma większe doświadczenie z sarenkami. U nas to problem codziennych spacerów. Ale ostatnio to już przeszła samą siebie, jak dopadła stadko w ilości sztuk cztery, i rozpoczęła prawdziwą obławę. Wyglądało to zupełnie tak, jakby oczekiwała ode mnie i Bartka, że też przyjmiemy właściwe pozycje, jako reszta naszego stada, i wspólnie dopadniemy te sarny. Ona je zaczęła okrążać, zmieniała swoją pozycję w biegu, jakby miala zachowany ten instynkt pracy w grupie (pracy czyli polowania).
|
To fakt - instynkt pracy w stadzie wilczaki maja opanowany do perfekcji. U nas na widok saren stado zawsze sie rozdziela i zaczyna typowe wilcze podchody.... A ze u nas sarenki sa glupie (czyt. bezczelne) jak chyba tylko tu potrafia byc to musimy uwazac i uczyc psy... Gdyby zapolowaly to jestem na 100% pewna, ze mialabym tego wieczoru sterte miesa do wedzenia.

Czyli odwolanie to jedna z pierwszych rzeczy, ktore uczymy psy i trzeba przyznac, ze po 5 latach zycia w tym rezerwacie mamy czyste konto i zadnej zamordowanej serenki czy tez dzika... Choc przyznaje, ze Bure maja calkiem spora liste usmierconych myszy.... glownie w zimie, bo to ich ulubiona zabawa. Potrafia bez problemu lokalizowac myszy przemykajace sie w tunelach pod sniegiem. Tyle, ze poluja jak nasze koty - dorwac, zabic, zostawic..

O wrobelkach zlapanych przez Dunskiego wandala i jego najlepsza kolezanke - Merry Bell - wole nie opowiadac...