Karcenie niestety jest nieodlacznym elementem wychowania psa, a skoro przyjmujemy ze wychowanie to proces ciagly i nie konczacy sie to karcenie mamy obecne stale. Tu bym od razu zastanowila sie nad pojeciem "glupi pies", ostatnio zastanawialam sie nad tym i doszlam do wniosku ze to okreslenie nadajemy psu nader latwo i mylnie. Bo przeciez jesli karcimy to albo za nowe wybryki, albo robilismy to dotychczas nieumiejetnie skoro czynnosc skarcona nam sie ciagle pojawia.Czyli czy pies glupi czy wrecz przeciwnie? Bo szuka nowych sciezek do upragnionego i zakazanego celu? Oddaje pod zastanowienie sie

Teraz samo karcenie, jak zwykle wystepuje w zaleznosci od sytuacji, Joanna tu ladnie opisala, to co sie bede powtarzac?

Ja mam rozne sposoby karcenia a kazdy z nich powinien byc w zalozeniu czescia komunikacji z psem, nie utrwaleniem w psiej swiadomosci ze ja to tyran i zagrozenie ale
przewodnik. Bo przewodnik decyduje czy robimy rozrobe z przechodzacym psem, czy biegniemy do oddalonego psa (w celu dowolnym) itp itd.
karcenie w domu: najczesciej, niestety tak wynika z praktyki, jest to eskalacja, mlody robi cos czego nie powininien, dostaje "Nie", nie skutkuje to powtarzam mocniej, jesli trzeba - cos leci w kierunku psa, najczesciej kapec, taka wersje mieslimy w szczeniectwie. Teraz wystarczy ze sie popatrze na psa, bynajmniej nie milosnie i czule. Tu dygresja: pies doskonale rozpoznaje spojrzenie i mimike twarzy, co jest o tyle niecodzienne, ze nasz usmiech latwo psu zinterpretowac jako szczerzenie sie..ale nie ma z tym problemu

U lekarza, gdy moj histeryk probuje przestarszyc weta i zamruczy- wystarczy ze delikatnie zamkne mu pysk reka, trzymam ja na psim pysku jednoczesnie uspokajajac. Tu mamy dwa sygnaly: uspokajanie i karcenie, takie czysto psie- chwyt za pysk. Z pomoca sensownej pani wet i sporej ilosci karmy mozna przeprowadzic badanie

Na spacerach mamy psa na smyczy: wtedy wystepuje korekta na miekkiej obrozy (jestem zdecydowana przeciwniczka kolcow a i lancuszkow zaciskowych tez nie lubie), w zaleznosci od sytuacji jest to albo super delikatny sygnal albo...pies na sekunde traci grunt pod lapami. To ostatnie zdarza sie niezwykle rzadko bo Chey jest psem o silnym odczuwaniu bodzcow i nie ma potrzeby stosowania az tak mocnych korekt. Zreszta ja glownie jade na karze psychicznej, glos - jego intonacja, postawa, to po pierwsze wystarczy po drugie jest naprawde silnym bodzcen negatywnym, potrafiacym psa sprowadzic do pozycji parterowej. I nie chodzi tu o ilosc wydanych z siebie decybeli a raczej kontolowana intonacje. W tym wszytkim jednak wazny jest timing oraz umiejetnosc panowania nad emocjami i pamiec o tym co powinno sie zrobic natychmiast po. A "po", to jest po zaprzestaniu przez psa niechcianej czynnosci. Wiec natychmiastowa zmiana glosu, cs-owa postawa ciala, zacheta-obietnica nagrody i sama nagroda oraz lekkie nasilenie bodzcow pozytywnych czyli jakies wspolne cwiczenie albo zabawa. Chodzi o zneutralizowanie stresu i powrot na mile, budujace relacje

Z metod awersyjnych mam jeszcze rzut smycza w okolice psa, wlasciwie teraz wystarczy markowany ruch zamachu...to w przypadku gdy pies gluchnie absolutnie i nie mam szans inaczej do niego dotrzec.
No i mam kare dla psa inteligentnego: rozciagnieta w czasie. To zaczelam spinac w calosc ostatnio i logicznie probuje podpczepiac rzeczy pozytywne. Pisalam o tym na stronie Cheya: mlody chce poleciec do psow: leci i nie slucha wiec ide, zapinam i odchodze. Koniec zabawy! Kara-gigant!
Wersja druga: mlody juz prawie leci, zatrzymuje go komenda, przywoluje, pies slucha, wraca , dostaje smakolyk i pochwale, chwila odczekania i "biegaj"..wtedy pruje ile sil w lapach do zabawy

Dziala wiec chyba nie jest zbyt skomplikowane

Ale to wszystko sa kary swiadome, pozostaja jeszcze nieswiadome, czyli te, ktorych ja nie uznaje za kary a nimi sa. Czyli napiecie smyczy i nie pozwolenie pojscia gdzie pies chce, nie zareagowanie na zachety do zabawy, proby wysepienia czegos, zostawienie samego w domu itd...
System moich swiadomych kar ma wady: nie zawsze potrafie dostosowac sile presji psychicznej do sytuacji, wiec czasem niepotrzebnie stresuje psa,ale wiedzac o tym nauczylam sie tez szybko neutralizowac jego cs-y wysylane troche "na wszelki wypadek"

Zreszta ucze sie caly czas wiec mam nadzieje dotrzec do plaszczyzny rownowagi
Czego nie stosuje:
pradu, kolcow, bicia - metod znanych od lat i polecanych niemal z pokolenia na pokolenie a polegajacyh na celowym zadawaniu bolu, czyli juz nie korekta sama w sobie a okraszona czysto ludzkim upodobaniem do dodatkowego zgenbienia, bezakrnego zadania bolu.
oraz
kar ze swiata psiego, stosowanych przez ludzi ale bez zrozumienia znaczenia tych gestow i ich konsekwencji: rzutow o ziemie i chwytow za gardlo,. wyraznych sygnalow wewnatrzgatunkowych, o najwiekszej sile znaczenia: zagrozenia zycia!Pomijajac fakt, ze takie zachowanie z naszej strony jest dla psa kompletnie niezrozumiale, dlaczego nagle ktos, chce go zabic, to wchodzi nam tu w gre instykt i to najczystszej wody...a na gre z instynktami to my ludzie jestesmy jeszcze zbyt ubodzy w wiedze i jakbym chciala aby w przyszlosci pies mi odgryzl raczke albo skoczyl do gardla to pewnie bym stosowala. ale nie chce, bo to ma byc moj przyjaciel, ma miec do mnie zaufanie

A do przesladowcy zaufania sie nie ma ;/
niepotrzebnego, swiadomego stresowania psa, zadawania mu bolu .
Zadawananie bolu: mozna probowac na ile pies wytrzyma tylko po co? Wytrzyma sporo...ale nie o fizyczne slady tu chodzi...kontakt z czlowiekiem, jego bliskosc, dotyk maja byc dla psa przyjemne i pies sam ma dazyc do tego kontaktu. Jesli kontakt oznacza bolesne scisniecie, szczypanie, coagniecie, gesty ktore wywoluja pisk psa to dla mnie jest to nieporozumienie.