Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor
Ja pragnę tylko powiedzieć, że to, że pies biegnie za zwierzyną krótko i zaraz wraca może i tak doprowadzić do śmierci niewinnej sarny/jelonka/ bażanta czy innego czegoś.
Astarte nigdy nie odbiega ode mnie daleko- więc zafundowała mi National Geographic na żywo. Nie polecam.
To, że nie odbiega daleko nie jest żadnym argumentem. W lesie albo długa smycz albo tylko tam gdzie nie ma zwierzyny lub kaganiec. W innym przypadku to, ze nasz pies zagryzie jakies zwierze jest tylko i wyłącznie NASZĄ winą.
|
To prawda i myślę, że wszyscy są tego świadomi, mimo, że tutaj pozwalają sobie na żartobliwy ton.
Dla mnie pogoń za zwierzyną nigdy nie jest smieszna, więc staram się ćwiczyć odwołanie. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale staramy się dojść do upragnionego celu. Nitka jest teraz na smyczy w lesie zawsze...bo to ona wprowadza pierwiastek "chaosu" i sprawia, że WSZYSTKIE psy przestają słuchać. Basta z Łatim są w miarę ogarnięci, bo pogoń trwa zwykle nie więcej niż 10 sekund (czyli wspomniane już wcześniej kilkadziesiąt - kilkaset metrów). Potem udają się odwołać... chociaż nie ukrywam, że są lepsze i gorsze dni. Wszystko zależy od Basty, bo suka przecież humorki musi mieć i są dni, że słuchamy, a są dni, że głuchniemy i mamy minę wesołego idioty...