
To ja już się sama nie wiem; Łowca nigdy w swoim życiu nie zżarł ludzkiej kupy nawet jako szczeniak; końskie i kocie to i owszem, bardzo chętnie - wtedy; później gdy dorósł, przestał jeść nawet te.
W kałużach NIGDY się nie kładzie, wręcz je omija, co czasem jest bardzo komiczne, a do wody wchodzi niechętnie, jak nie musi; najwyżej tak do łokci po to, by się napić i ochłodzić, a nie by się "pluskać". To jest wilczakiem czy nie nie?
A w temacie; z mojego doświadczenia w kwestii zbierania świństw wynika niestety niewiele pocieszającego; owszem, o ile na smyczy (lince) jest kontrola i da się psa nauczyć komendy puść/pluj, o tyle na "wolności" to już "insza inszość". U nas tak naprawdę pomógł... wiek. Z czasem Łowca przestał brać do pyska wszystko co napotkał, ale stał się bardziej... wybiórczy.

Inna sprawa, że żab nie łowił nigdy, a surowe śmierdzące ryby nadawały się tylko do tarzania...
Nie wiem, bo zdania są podzielone, ale może psy tylko na suchym są bardziej łase na naturalne "dodatki"?