Quote:
Originally Posted by Bura
Chyba w tej kwestii udało nam się doprowadzić do zaufania bezwarunkowego z jej strony. Ja swój "wytrych" do niej znalazłam. 
|
Masz rację, cudowna jest chwila gdy do człowieka dociera, że pies mu ufa!!! Tego lata Lor po szaleństwach z Ledą wylądowała u weta z uszkodzoną rogówką, co oznaczało tydzień wpuszczania do oka 3 rodzajów kropelek trzy razy dziennie!
Pamiętałam dobrze co działo się gdy miała coś z okiem w wieku 4 miesięcy - uciekanie, bieganie po ścianach, chowanie po kątach, łapanie, trzymanie w dwie osoby, wyrywanie się... koszmar dla niej i dla nas.

Teraz na hasło "chodź zakropić ślepia" z miejsca udawała się w kierunku lodówki, siadała i grzecznie poddawała zabiegom, nawet trzymać jej nie musiałam. Właśnie kontrast uzmysłowił nam w pełni jak bardzo nasze relacje zmieniły się od tamtego czasu.