Thread: Burczenie
View Single Post
Old 13-09-2012, 10:47   #202
Fori
Junior Member
 
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
Default

Pierwsza z rzeczy zbagatelizowanych, to: - daję jeść, stawiam miskę i chodzę po domu, pies idzie do miski, je albo tylko stoi przy żarciu, i zaczyna śledzić mnie wzrokiem ze spuszczonym łbem. Nic więcej tylko obserwacja, zero mruczenia, szczerzenia tylko śledzenie wzrokiem – kiedyś to ignorowałam na zasadzie „odwal się, nie interesuje mnie twoja miska, i jedz, bo zaraz wychodzimy”.
Teraz, gdy zdarza mu się spuszczać łeb i zaczyna mnie śledzić odwołuję go do kuchni, wyciągam jakiś smakołyk, wspólnie idziemy do miski, w której gmeram ręką ze smakiem a pies stoi obok i spokojnie czeka, ale nie stawiam miski na ziemi i nie odchodzę tylko karmię z ręki. Następny posiłek też z ręki a potem przy kolejnych powrót do żarcia ze stojącej spokojnie miski.

- pies leżał na łóżku a ja chciałam żeby zszedł, dawniej go ściągałam za obrożę jak mruczał Pierwsza różnica to ja mu pozwalam wejść na łóżko i to ja tylko komendą każę mu z niego zejść w dowolnej chwili. Nie dopuszczam już do sytuacji, że może burczeć, bo on ma ochotę poleżeć i nie ściągam go za obrożę.

- na spacerach nie szarpię się z nim, bo po prostu unikam konfrontacji z innymi psami, idąc łukiem po trawniku. Mnie jest łatwiej on się nie nakręca, i jak grzecznie za mną podąża i już nie odwraca się do obcego psa to dopiero wtedy chwalę
Wydaję komendę, że ma zostawić innego psa, ale pochwała ma miejsce dopiero po odejściu i dłuższej chwili a nie od razu jak się od obcego psa odwróci, dzięki czemu doszliśmy do etapu, że odchodzimy i bury patrzy na mnie i czeka na pochwałę, tracąc zainteresowanie obcym psem

Moją czujność uśpiło przekonanie, że 3,5letni pies to pies już ułożony, gdzie trzeba tylko powtarzać to, co już umie, dodawać nowe elementy, ale skoro jest przyjacielski, ufny i kontaktowy to, że to już się nie zmieni. Dostałam w darze, wypracowałam – nie ważne, po prostu mam dobrego, spokojnego psa. I teraz już wiem, że właśnie wtedy nie powinnam mu odpuszczać, pozwalać na zrywanie komend, na burczenie na łóżku, czy hipnotyzowanie mnie wzrokiem.

Szalenie trudno jest uporać się z tym psem, gdy jest się singlem, bo nie zawsze starcza siły, ochoty a czasami motywacji żeby zrobić z psem coś więcej. Dużą stratą w życiu pyśka był brak kontaktów z innymi psami. W okresie szczenięcym chorował i zabawy z innymi kończyły się kolejnymi problemami zdrowotnymi, bo łapał wszystko. Później jak już mógł się bawić, to z kolei jako samotnik nie umiał nawiązać kontaktów i albo stał jak sierota, albo przeskakiwał na tryb obrony. Dopiero teraz dzięki rudemu, nadrabia szalone zabawy, fizyczne zmęczenie, radość z zagryzania. Przy szczerych chęciach sama nie dawałam rady zapewnić psu takiej dawki radości, ruchu i zmęczenia fizyczno-psychicznego jak inny pies.

ps
Czy powyższe zaniechania, błędy musiały doprowadzić do naszej sytuacji nie wiem. Czy to oznacza, że tak będzie u innych też nie wiem. Wiem, że u nas owoce były niedobre, zemściły się okrutnie i pomimo że wyglądają na drobiazgi wystarczyły do wywrócenia naszego świata. Ale czy nie z drobiazgów składa się całe życie?

Last edited by Fori; 13-09-2012 at 11:00.
Fori jest offline   Reply With Quote