Czas płynie, a młody rośnie :-)
Loko- w końcu chłopak tak właśnie ma na imię, na tym stanęło- jest bardzo towarzyski i wesoły. Cały czas mam wrażenie, że się uśmiecha. Chętny do zabawy, w dalszym ciągu wszędzie wciska swój nos, wszystko sprawdza. Czasem odnoszę wrażenie, że ma dwa cele w życiu- jednym jest zabawa, a drugim, wyższym i istotniejszym- JEDZENIE. Loko je wszystko (czy to masło czosnkowe, czy banany...), jest stałym towarzyszem lodówki, a dźwięk otwieranego zamrażalnika musi być mu najmilszym dźwiękiem na świecie. Gdzieś od połowy czerwca chodzę z nim też do szkoły- do pani Aliny Bendiuk, gdzie wcześniej chodziłam też z Vargusiem, był tam również Liskamm. Szkoła jest super, bo w szkole są i koledzy, i jedzenie

I rośniemy... niecałe dwa tygodnie temu go zmierzyłam- wyszło mi prawie 61cm (miał wtedy lekko ponad 6 miesięcy).
Parę zdjęć

taki ze mnie wilk
i jeszcze zaległe zdjęcie z końca czerwca - taaaką miałem kość:-)
Dodam jeszcze, że póki co żadnych większych problemów wychowawczych nie mamy. Innych ludzi Loko traktuje raczej serdecznie (raz tylko przestraszył się nie na żarty jednego chłopaka, aczkolwiek ten chłopak był też mocno spocony i było to czuć, mam wrażenie, że go ten zapach przeraził), inne psy- jak na razie każdy pies wydaje się być młodemu towarzyszem zabawy, ale wiem, że to do czasu...

Jeśli chodzi o socjalizację, jest parę rzeczy, których Loko się boi (np. jeżdżenie autobusem), ale powolutku zaczyna się przełamywać. Jest jeszcze młodziutki, więc nie chcę też nic robić na siłę, aby w drugą stronę nie przegiąć. Myślę, że na przywyknięcie do "potworków" ma jeszcze czas. Jedynie mógłby przestać gryźć po rękach- on chyba nie czuje swojej siły, bo mimo że robi to w zabawie, to mocno. Może macie jakieś rady na to? Czy z tego też wyrośnie? Varguś jak był bardzo malutki, to gryzł, ale to był raczej etap, gdy rosły mu ząbki (Loko wszystkie mleczaki już pogubił i dumne prezentuje białe, lśniące kły

), a później mu to chyba po prostu przeszło.
Pozdrawiam