Wiedział, wiedział ale nie wiedział, że to może być takie żywe srebro. Jak przywoziłam Maxa to był tylko jeden kot, jeden pies i na dworze ciepło. Teraz po naszym niezbyt dużym mieszkaniu jak to wszystko na raz zaczęło biegać a koty zrobiły się ze strachu po dwa razy większe to było śmiesznie . Już po paru godzinach zaczyna się uspokajać, aczkolwiek Max chce być cały czas głaskany a koty z szafy nie zeszły nawet na dźwięk otwieranych puszek. Ale warto było. Mnie się już przestało w głowie kręcić od stałego ruchu w domu a Eresh jest słodka. Nie mogę się nadziwić, że dopiero w tym roku dołączyło do naszego stada takie maleństwo. Tak jak pisała Margo Eresh było przeznaczone aby z nami zamieszkać. Co do kozy zły pomysł nie był, bo Kleks (koń) miałby towarzystwo. Jest bombowo