Myślałam nad tym co się stało. Dowiedziałam się też jak to się zaczęło. Chłopak wyszedł z domu i czekając na rodziców zaczął sobie kopać w rynnę, Luna nagle to zobaczyła, podbiegła i złapała go za tyłek. Kiedy upadł na ziemię Luna dalej szarpała go za ubranie. Kiedy usłyszała moje kroki od razu przestała, zobaczyłam ją jak gdzieś pędzi w siną dal, przywołałam, wróciła niechętnie, z udawaną pokorą.
Oczywiście że jak najszybciej chciałam zaaranżować sytuację z dziećmi. Tak jak Margo wspomniałaś, zapomniałam o tym gdy Luna spotykała obce dzieci, zwykle była wobec nich obojętna, po tym zdarzeniu miałyśmy okazję spotkać się z dziećmi, i nic, pełen luz. Nawet był kontakt z tym chłopcem, on nie ukrywał że się boi, Luna powąchała go i nic. Ale było to przy mnie. Nie wiem co by zrobiła gdybym nie widziała.
Dlaczego pomyślałam że była to dla niej zabawa? Może i błędnie, ale takie miałam pierwsze skojarzenie, że potraktowała go jak, hmm, innego psa? Luna bardzo często (wtedy właśnie też) bawi się z psami w gryzienie, mordowanie, ogólnie robienie z siebie nawzajem zwłok. Wygląda to czasem strasznie, ale wiem że to zabawa. Czasem kiedy się tak rozkręciła w przypływie radości próbowała złapać kogoś za nogawkę, rękę, jak szczeniak, głupkowata mina i już jej nie ma. Skojarzyłam to właśnie tak. Pojawił się nagle nowy "obiekt" więc... Zresztą nie wiem sama. Pewnie próbuję ją wytłumaczyć
Ogólnie Luna ostatnio tak daje mi w kość że ręce opadają. Myślałam że szkodnikowi trochę przeszło. Ma prawie 1,5 roku i ciągle pstro w głowie. Kolejne próby ucieczek, np. idę przez las i w jednej sekundzie nie ma Luny, jak się później okazało nagle zawróciła, wpadła na podwórko oddalone o kilkaset metrów, zrobiła zadymę, zamordowała kilka zwierzątek, i wróciła do mnie z uśmiechem na twarzy

Albo wpada w stado saren i biega za nimi do upadłego tak że przez kolejne 3 dni ledwo się rusza na obolałych, pokaleczonych łapach.
Myślałam że wreszcie umebluję od nowa mieszkanie. Kupiłam piękne antyki, dywany, cała happy, i co widzę po kilku dniach? Obgryzione meble, dziura w sofie i ogromny szczoch na dywanie.
Żyć nie umierać.