Dorzucę 3 grosze do tematu urazowości. Sporo zależy od tego, jak pies się rusza. Dewi - latająca jak wściekła zawsze i wszędzie (najchętniej po oranicy albo po gęstych krzakach) nigdy nie nabawiła się urazu łapy, wbicia sobie czegoś gdzieś itp. Na koncie ma dwa szycia po szkle i jedną oblezioną poduszkę.
W wieku lat 7 nadal najchętniej kotłuje się na ostro z zabójczo szybkim i zwinnym belgiem (i to belgiem ze stawami oficjalnie poza skalą, pół roku od niej młodszym ale pracującym).
Ale ona cały czas jest zwinna, zwarta i zwrotna. Ma świetny zmysł orientacji i chyba zmysł echolokacji bo inaczej nie da się zrobić ewolucji, które wykonuje.
A nie jest filigranowa czy mega krótka. Po prostu porusza się ponadprzeciętnie dobrze.
I zdanie na temat układu pokarmowego.
W porównaniu do psów znajomych mój egzemplarz ma żołądek z żelaza. Jedyne, co się trafia, to zwymiotowana nie strawiona kość, gdy pochłonie coś na szybko. Pamiętam, jak Margo mi mówiła, że to u wilczaków standard oczyszczania się. Dzięki temu unikają problemów na dalszym etapie trawienia. Ja nie przypominam sobie żadnej biegunki odkąd unormował jej się układ pokarmowy po okresie szczenięctwa. Jedynie rzadkie stolce na spacerze po tym, jak opije się wody z jakiegoś bajora.
__________________
|